Chcemy skończyć z blokowaniem inwestycji w OZE na każdym możliwym etapie – rozmowa z Miłoszem Motyką, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska.

Panie Ministrze, czy Polska będzie neutralna klimatycznie w 2050 roku? 

Polska przede wszystkim przeprowadza transformację energetyczną po to, żeby mieć możliwość korzystania z taniego prądu i zagwarantowane czyste środowisko. Trudno dzisiaj mówić o celach, ponieważ przede wszystkim musimy brać pod uwagę nasz punkt startu. I choć wszyscy chcemy dążyć do jak najbardziej ambitnych celów, musimy brać pod uwagę specyfikę wewnętrzną Polski. I nie chodzi tu tylko o oparcie naszej gospodarki o paliwa kopalne. Przede wszystkim, o sytuację geopolityczną oraz o to, by zagwarantować pełną stabilność systemu energetycznego. A pamiętajmy, że ten jest podatny na wszelkiego rodzaju ryzyka. 

Miks energetyczny Polski może być faktycznym obciążeniem dla naszej gospodarki. Świadczą o tym, chociażby negocjacje nad dyrektywą bateryjną. Francja proponuje metodologię obliczania śladu węglowego baterii, która ma uwzględniać emisje CO2 w miksie energetycznym danego kraju, a nie samego producenta. Takie zachowania w negocjacjach unijnych są groźne dla naszego przemysłu? 

Przede wszystkim tłumaczymy naszym partnerom w UE specyfikę naszego regionu. Mieliśmy zupełnie inny punkt startu, później rozpoczęliśmy proces transformacji energetycznej i chcemy, aby ten proces był procesem sprawiedliwym. Transformacja energetyczna wiążę się z wieloma zmianami społecznymi i demograficznymi. Energetyka odnawialna będzie szansą dla wielu naszych obywateli. Powstaną nowe miejsca pracy. A to będzie szczególnie istotne na terenach, gdzie obecnie zatrudnienie dają technologie związane z paliwami kopalnymi. Oczywiście transformacja jest wielką szansą dla ludzi i regionów. Jednak zdajemy sobie sprawę, że ten proces musi być przeprowadzony w sposób sprawiedliwy. Albo wskażemy drogę do przebranżowienia tych obszarów, pomożemy w uzyskaniu nowych kompetencji, albo poniesiemy porażkę i do transformacji nie dojdzie. 

Jednak wygląda na to, że instytucje edukacji — zarówno tej formalnej, jak i poza formalnej — już teraz z sukcesem wspierają transformację. 

Mamy w Polsce sporo ofert zarówno na poziomie szkół technicznych czy wyższych, jak i kursów zawodowych dla osób pragnących poszerzyć swoje kompetencje. Takie projekty są realizowane. Szczególnie zależy nam na tym, aby kierowane były do sektora górniczego, który jest mocno powiązany z sektorem elektroenergetycznym. Widzimy duże zainteresowanie tymi programami, które są realizowane wspólnie przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwo Klimatu i Środowiska przy wsparciu Ministerstwa Edukacji Narodowej. Jednak jest to proces i trzeba pamiętać, że zmiana nie nastąpi z dnia na dzień.

Widzimy, że transformacja energetyczna dla wielu polskich firm i przede wszystkim dla polskich przedsiębiorców jest nie tyle szansą, co koniecznością. Oni chcą, korzystać z czystej, taniej, zielonej energii. Dlatego też chcemy przeprowadzić tę transformację. Oczywiście taki proces, który wiąże się m.in. z modernizacją sieci elektroenergetycznych czy nowymi technologiami będzie wymagał nowych pracowników. I ci pracownicy powinni być w pierwszej kolejności wskazywani z tych sektorów, które są sektorami pokrewnymi, jak sektor górniczy czy hutniczy.   

Jeżeli mówimy o potrzebach przedsiębiorców, to nie sposób pominąć zmian legislacyjnych. Dyrektywa RED III wprowadza wiele procedur implementujących uproszczone procedury inwestycyjne dla OZE. Czy procedury w ustawie implementujące dyrektywę zadziałają? 

Po pierwsze, jeśli chodzi o cały proces inwestycyjny, to absolutnie on jest w Polsce za długi. Chcemy go skrócić. I to właśnie Strefy Przyśpieszonego Rozwoju OZE mają zmienić ten stan rzeczy. Takie obszary wskazujemy, żeby inwestorzy nie musieli przechodzić żmudnego procesu. Dzięki temu rozwiązaniu warunki w zakresie przyłączenia, warunki dotyczące instalacji i budowy będą do uzyskania w bardzo prosty sposób. To rozwiązanie to poniekąd dokończenie implementacji dyrektywy RED II. Działania legislacyjne koncentrują się na tym, aby skupić proces permittingu przy instalacjach OZE, zarówno jeśli chodzi o lądowe farmy wiatrowe, jak i fotowoltaikę. Stąd rozwiązania, które niebawem znajdą się już w parlamencie. Liczymy zatem, że skrócą one ten proces inwestycyjny.

Jednak branża skarży się na coraz więcej odmów przyłączeń oraz weryfikację wydanych już decyzji przyłączeniowych. Dlaczego to się tak dzieje? 

Mamy mnóstwo sygnałów, że przyłączenia nie są realizowane, że tymi uzyskanymi zezwoleniami ktoś w jakikolwiek sposób próbuje handlować, próbuje je spieniężyć. Jest to działanie, które nie buduje zaufania ani inwestorów do państwa, ani obywateli do inwestorów. Aby uczynić proces wydawania decyzji bardziej przejrzystym musimy przeanalizować wydane już zgody przyłączeniowe. To pozwoli uwolnić część mocy w systemie. Celem działań MKiŚ jest uczynienie procesu wydawania przyłączeń bardziej transparentnym. Chciałbym też, żeby ewentualne odmowy wynikały z realnego przepełnienia sieci na danym terenie. Dobrze by było, gdyby w przypadku odmowy przyłączenia inwestor otrzymywał informację, gdzie w okolicy są obszary, na których dana inwestycja mogłaby być lokowana. Chcemy skończyć z blokowaniem inwestycji na każdym możliwym szczeblu. 

To w takim razie jak to wygląda w praktyce?   

Po pierwsze, przykładem niech będzie możliwość lokalizowania lądowych elektrowni wiatrowych na zintegrowanym planie inwestycyjnym, co znacznie już skróci tę możliwość.

Po drugie, instytucje państwa, takie jak Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska, które przepracowały mnóstwo wniosków w tym zakresie i mają doskonałe doświadczenie w tej przestrzeni, mogą procedować to w krótszym terminie.

Trzecim elementem są sieci. Środki, które przeznaczamy na ich modernizację i rozwój są największe w historii. I dotyczy to zarówno sieci przesyłowych, jak i dystrybucyjnych.

O jakich środkach mówimy?

Jeśli chodzi o sieci przesyłowe, to program PSE Polskich Sieci Elektroenergetycznych zakłada inwestycję w wysokości 64 miliardów złotych do roku 2034. Takiego programu w historii Polski jeszcze nie było. Pamiętajmy, że środki inwestycyjne w infrastrukturę energetyczną dostępne są też w Krajowym Planie Odbudowy.

W tej chwili ok. 1000 gmin proceduje plany miejscowe wprowadzone tzw. ustawą o planowaniu przestrzennym. Czy MKiŚ prowadzi jakieś konsultacje lub przekazuje samorządom wytyczne dotyczące uwzględniania w przyszłych planach możliwość inwestowania w OZE. Jaka jest rola Ministerstwa w tym procesie?

Taki dialog oczywiście prowadzimy. Proszę jednak pamiętać, że to my jako Resort Klimatu jesteśmy zobligowani do tego, żeby takie obszary przyspieszonego rozwoju odnawialnych źródeł energii zmapować. Często będą to tereny poprzemysłowe, które ze względu na realizowaną w przeszłości działalność przemysłową mają już wydane warunki przyłączenia. Jednak wskazania lokalizacji pod przyszłe Strefy Przyśpieszonego Rozwoju OZE muszą się odbywać we współpracy z samorządami. To one mają wiedzę o potencjalnych lokalizacji dla takich obszarów. A pamiętajmy, że ich powstanie leży też w interesie samorządów, które bardzo aktywnie poszukują dla siebie inwestorów.

Jeśli przedsiębiorca chce w danej gminie zainwestować, to musi wiedzieć, jakie są tam warunki przyłączenia. Ważna jest dla niego kwestia, czy ewentualna inwestycja, jak się już będzie rozwijała, ma zagwarantowane odpowiednie warunki, jeśli chodzi o dostarczenie stabilnego źródła energii elektrycznej. Samorządy są w tej sprawie naprawdę bardzo uświadomione. Ta świadomość wzrasta właściwie z każdym kolejnym aktem prawnym, z każdą kolejną dyrektywą, z każdym kolejnym rozporządzeniem.   

Mówi się, że najlepszym rozwiązaniem na bolączki sieci jest autokonsumpcja. Oczywiście mamy mechanizm tzw. linii bezpośredniej, ale on wydaje się niewystarczający. Coraz częściej pojawia się postulat, żeby instalacje autokonsumpcyjne podłączane były do sieci na warunkach uwzględniających potrzeby przedsiębiorstwa, a moc przyłączeniowa określana miałaby być na podstawie przewidywanej nadprodukcji energii.

To będzie bardzo trudne z uwagi konieczność oszacowania wielu zmiennych już na etapie przyłączenia. Ale oczywiście autokonsumpcja jest najbardziej efektywnym, zarówno z punktu widzenia wytwórcy, jak i dystrybucji i przyłączy, sposobem korzystania z wytworzonej energii. Dlatego przewidziany jest cały wachlarz rozwiązań, które mają to umożliwić. Od wspomnianej linii bezpośredniej, poprzez wirtualnego prosumenta, umowy cPPA, na instalacjach typu off-grid kończąc. Istnieje naprawdę wiele instrumentów pozyskania taniej zielonej energii. Oczywiście zapotrzebowanie na nią będzie stale rosło, więc celem naszych działań jest przygotowanie takich aktów legislacyjnych, które skracają proces inwestycyjny. Takim przykładem jest nowelizacja ustawy wiatrakowej. Istotnym jest umożliwienie przedsiębiorcom korzystania z energii wyprodukowanej we wspólnotach energetycznych. Zawsze największą bolączką było przesyłanie energii. Wspólnota energetyczna praktycznie eliminuje ten problem.

Czy beneficjentem takiej wspólnoty mogłyby być samorządy? To ułatwiłoby proces dochodzenia do neutralności klimatycznej przez poszczególne gminy, miasta czy miejscowości. 

Tak. Samorządy są tym bardzo zainteresowane. Widząc środki przeznaczone na transformację energetyczną zdecydowanie chcą w tym procesie partycypować tworząc np. klastry energii w obrębie kilku lub nawet kilkunastu gmin. Mamy mnóstwo spotkań z samorządami, które chcą ze sobą współpracować, tworząc właśnie takie kooperatywy energetyczne. Myślę, że to jest przyszłość. Dobrym przykładem są gminy wokół Tarnowa, które chcą stworzyć tzw. Zielony Pierścień Tarnowa. Inny przykład to gminy w okolicy Ostrołęki (gdzie mamy też do czynienia z zagłębiem rolniczym), które chcą postawić na biogaz i wykorzystywać uzyskaną energię na lokalne potrzeby.

W ramach Krajowego Planu Odbudowy mamy miliard złotych na tworzenie tego typu inwestycji przez lokalne klastry energii. Spodziewam się, że zainteresowanie pozyskaniem tych środków ze strony potencjalnych beneficjentów będzie gigantyczne. Takie inwestycje miałyby też pozytywny wpływ na postrzeganie inwestycji w OZE przez lokalne wspólnoty. To mogłoby trochę odczarować i ułatwić procesy preinwestycyjne, takie jak wydawanie pozwoleń i konsultacje społeczne. Tu dochodzimy do punktu krytycznego. Jest nim przekonanie lokalnej wspólnoty do tego, że dana inwestycja, czy to jest farma fotowoltaiczna, czy to są farmy wiatrowe, czy to jest biogazownia, jest opłacalna. Nie da się tego zrobić bez samorządu, nie da się tego zrobić odgórnie. Państwo musi być akuszerem takiego dialogu, musi w pełni transparentnie i przejrzyście w tym uczestniczyć.

Natomiast widzimy dzisiaj, że to zaufanie lokalnej wspólnoty, do lokalnych radnych jest zdecydowanie najważniejsze. Takim przykładem jest chociażby Powiat Pilski, gmina Wysoka i niedawno otwarta farma wiatrowa. Tam, mimo początkowo niechętnych głosów ze strony rolników czy mieszkańców gminy, otwarto inwestycję. Równocześnie prowadzono wiele spotkań, konsultacji i działań edukacyjnych. Dzisiaj sami mieszkańcy bardzo sobie ją chwalą. Wzrosły wpływy do budżetu gminy, a co za tym idzie znalazły się środki na inwestycje dla mieszkańców. 

To wyraźnie pokazuje kluczową rolę samorządów przy akceptacji takich inwestycji. A takich przykładów jest naprawdę wiele. Najlepszym ambasadorem transformacji energetycznej są właśnie wspólnoty lokalne, które czerpią korzyści ze zrealizowanych na ich terenie inwestycji. 

Podsumowując, jak będzie wyglądał nasz miks energetyczny w 2030, 2035, 2040 i ostatecznie w 2050 roku? 

Przede wszystkim porozmawiajmy o 2030 r. W 2019 r. w programie strategicznym wówczas przyjętym zakładano, że do tego roku 21 proc. udziału w miksie energetycznym będzie pochodziło z OZE. Dzisiaj w planowanym KPI-ku w wersji bazowej mamy 29,6 proc., w wersji ambitnej jest to powyżej 32 procent. To pokazuje, że transformacja energetyczna w Polsce po prostu przyspiesza. Liczę, że w kolejnych latach ten trend się utrzyma. Naszym celem jest oczywiście zrealizowanie tego ambitnego scenariusza. Chcemy, aby w 2030 roku 1/3 energii pochodziła ze źródeł odnawialnych. 

A w 2050 będziemy mieli zieloną Polskę

Będziemy mieli wtedy gospodarkę opartą na energii jądrowej i na odnawialnych źródłach energii. Nie wiemy dzisiaj, jak będzie się kształtowała sytuacja związana chociażby z wykorzystaniem gazu, szczególnie jeśli chodzi o ciepłownictwo. Natomiast chcemy, aby nasza gospodarka opierała się na źródłach niskoemisyjnych, na energii jądrowej i na odnawialnych źródłach energii. Będą to: dobrze rozwinięty segment fotowoltaiki, energetyka wiatrowa na lądzie, ale też bardzo silny komponent naszej transformacji energetycznej, czyli morska energetyka wiatrowa. Planujemy, aby do 2040 roku 18 gigawatów mocy w systemie pochodziło z morskich farm wiatrowych na Bałtyku. I to jest wielkie wyzwanie. Ono sprawi, że w 2050 roku będziemy mieli po prostu niższe rachunki za prąd i czyste powietrze.