7 listopada rozpoczyna się szczyt klimatyczny COP27 w egipskim Szarm el-Szejk. Czego się możemy po nim spodziewać? Na jakim etapie świat jest z realizacją ustaleń podjętych w ubiegłym roku w Glasgow? – o tym wszystkim opowiada ecoekonomii Kamil Wyszkowski, dyrektor Wykonawczy UN Global Compact Network Poland.
Mija rok od szczytu COP26 w Glasgow. Jak możemy ocenić jego rezultaty?
Nie mówiłbym o ustaleniach z Glasgow. Położyłbym nacisk na realizację porozumień zawartych podczas szczytu paryskiego z roku 2015. Wówczas wszystkie państwa świata zobowiązały się do wspólnego działania na rzecz zatrzymania wzrostu temparatury znacznie poniżej 2°C. Docelowo do 1,5°C względem epoki przedprzemysłowej. Wszystko, aby ograniczyć ryzyka i szkody wywołane przez zmianę klimatu. Decyzje podjęte w Glasgow, czy wcześniej na szczycie w Katowicach oraz podczas innych COP-ów zorganizowanych po 2015 roku są wypełnianiem treścią ustaleń ze stolicy Francji. Warto dodać, że polityka klimatyczna ONZ to sztafeta, której początki możemy datować na rok 1949. Wtedy w Nowym Jorku upomnieliśmy się o konieczność ochrony środowiska w obliczu wzrastającego wydobywania zasobów nieodnawialnych.
Jakie były kolejne „kamienie milowe”?
W 1968 roku Rada Ekonomiczno-Społeczna wprowadziła ochronę środowiska i klimatu do swoich priorytetów. Następnie w 1972 w Sztokholmie ONZ zorganizował pierwszy Szczyt Ziemi. Od tej daty proces klimatyczny przyśpieszył doprowadzając do utworzenia w Rio de Janeiro w 1992 roku The United Nations Framework Convention on Climate Change, w skrócie UNFCCC. Zadaniem UNFCCC mającej swoją siedzibę w Bonn jest organizacja szczytów klimatycznych i koordynacja z ramienia ONZ działań na rzecz ochrony klimatu, co potocznie i stosując duże uproszczenie nazywamy polityką klimatyczną ONZ. Od 1992 roku udało się zorganizować 26 szczytów klimatycznych i uzgodnić międzynarodowo kilkaset porozumień.
Czy któreś z nich było kluczowe?
Najważniejsze jest Porozumienie Paryskie z 2015 roku. Każdy kolejny szczyt ma swoje priorytety i nie można analizować poszczególnych szczytów bez szerszego kontekstu. Przykładowo w Glasgow głównymi tematami była redukcja emisji metanu oraz potwierdzenie uznania węgla za paliwo, od którego trzeba jak najszybciej odejść. W Katowicach uzgodniono dokument, który sprecyzował narzędzia niezbędne dla wdrożenia Porozumienia Paryskiego. Co przyniesie szczyt w Egipcie pokażą najbliższe dwa tygodnie. Osobiście bardzo się cieszę, że w tej sprawie udało się uzyskać konsensus. Spory i dyskusje dotyczyły nie tego czy, ale w jakim tempie powinna nastąpić globalna dekarbonizacja.
To co było nowością podczas COP26 to bardzo duże zainteresowanie biznesu. Uczestniczyłem w 16 poprzednich szczytach i takiego zainteresowania ze strony przedstawicieli światowego biznesu wcześniej nie widziałem. Glasgow, pomimo pandemii, odwiedziło 26 tysięcy osób. Pojawili się tam, mimo obostrzeń sanitarnych, mimo obowiązku codziennego testowania się, stałego obowiązku noszenia maseczek. To świadczy o tym, że doceniamy jako globalne społeczeństwo wagę problemów, o których rozmawiamy.
Jak z perspektywy czasu możemy ocenić ten szczyt?
Szczyt w Glasgow był bardzo udany. Podjęto sporo inicjatyw, które zakończyły się sukcesem. Chciałbym wyróżnić dwie z nich. Pierwsza jest związana z porozumieniem w sprawie deforestacji. Druga to porozumienie finansowe zapewniające globalne fundusze na zieloną transformację w oparciu o banki rozwoju i banki komercyjne. Ta kwestia może nie była zbyt mocno eksponowana, jednak jest ona niezwykle istotna. W praktyce pozwala mieć nadzieję na zgromadzenie funduszy niezbędnych do sfinansowanie wielkiej klimatycznej rewolucji przemysłowej polegającej na przestawieniu człowieka z pozyskiwania energii z paliw kopalnych na odnawialne źródła energii. Jak to jest ważne widać po globalnym miksie energetycznym, w którym aż 81 proc. stanowią paliwa kopalne (pozostałą część stanowi energetyka jądrowa – ok 7 proc. i OZE – 12 proc.).
Co to w praktyce oznacza?
Żeby sfinansować odejście od paliw kopalnych trzeba przenieść globalny kapitał z inwestycji wysokoemisyjnych do zero i niskoemisyjnych. Banki, sektor ubezpieczeń, fundusze inwestycyjne oraz gromadzące kapitał instytucje prorozwojowe muszą w znacznie większym stopniu zaangażować się w finansowanie inwestycji proklimatycznych. Takie właśnie zaangażowanie potwierdzone zostało w Szkocji. Jednak weryfikacja tego, co się udało osiągnąć oraz dalsza praca nad transformacją finansową w celu finansowania OZE będzie miała miejsce podczas COP27 w Szarm el Szejk. Mamy już kilka pozytywnych sygnałów. Podam przykład branży ubezpieczeniowej. Udział w rynku ubezpieczycieli wykluczających węgiel osiągnął 62 proc. na rynku reasekuracji i odpowiednio 39 proc. na rynku ubezpieczeń bezpośrednich. To już stały trend wzrostowy. W Egipcie dojdzie do kolejnych deklaracji biznesu.
Dziś rozpoczyna się kolejny szczyt. Tym razem w Szarm el-Szejk. Czego się możemy spodziewać po COP27?
COP27 będzie zupełnie inny od poprzednich. Mamy do czynienia z globalną suszą, jesteśmy zagrożeni wywołanym przez nią oraz wojną w Ukrainie kryzysem żywnościowym. W wielu miejscach świata, takich jak Półwysep Indyjski, Bliski Wschód czy Afryka poważnym problemem stają się niedobory wody pitnej.
Widmo głodu jest naprawdę konkretne według szacunków ONZ. Wojna w Ukrainie zwiększyła zagrożenie głodem dla 270 milionów ludzi na świecie. Nie ma wątpliwości, że priorytetem szczytu będzie zrównoważone rolnictwo i zapobieganie kryzysowi żywnościowemu oraz wyraźny fokus na Afrykę.
Na ile realne jest zaangażowanie firm w zieloną transformację?
Proszę zauważyć, że oprócz deklaracji pojawiły się także konkretne kwoty przeznaczane na wsparcie transformacji.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że od deklaracji do realizacji zawsze jest długa droga. Jednak wyraźnie widać, że gramy do jednej bramki. Wszystkim zależy na realizacji celów klimatycznych. Problemem jest tempo działań i przejście od deklaracji do konkretnych i mierzalnych redukcji emisji gazów cieplarnianych przez poszczególne państwa. A także nakłady finansowe na te cele. Dzięki temu że mamy globalny konsensus wokół Porozumienia Paryskiego mam ogromną nadzieję, że transformacja przebiegać będzie znacznie sprawniej i COP27 w Egipcie przyśpieszy kluczowe decyzje, także w Polsce. Warto w tym miejscu dodać, że jesteśmy blisko wypracowania globalnego odpowiednika systemu ETS. Ewidentnie będzie on połączony z globalnymi wymogami dotyczącymi ESG oraz standardów raportowania niefinansowego dla biznesu. Wydaje się, że pierwszym krokiem będzie wspólny, jednolity i globalny system raportowania śladu węglowego.
W jaki sposób ESG przyczyni się stworzenia takich mechanizmów?
Już w tej chwili wiele firm rozumie, że możliwość dalszego rozwoju, pozyskiwania kapitałów na inwestycje i rozwój wymaga nie tylko przejrzystych finansów, ale rzetelnego pokazania swojego wpływu na środowisko. Chodzi o to, żeby wypracować takie regulację i zasady prowadzenia biznesu, żeby przechodzenie na „zieloną stronę” było po prostu opłacalne. To nie może być tylko kwestia deklaracji bądź idei prezesa. Przejście na zieloną energię, redukcja śladu węglowego, zrównoważone i odpowiedzialne korzystanie z zasobów naturalnych musi się biznesowi w dłuższej perspektywie opłacać. Nowe standardy raportowania właśnie taką perspektywę oferują. Jesteś biznesem odpowiedzialnym, to raportujesz i transparentnie prowadzisz działania proklimatyczne, w zamian dostajesz dostęp do kapitału na inwestycje i rozwój.
A w kwestii systemu ETS?
Warto zwrócić uwagę na Chiny, które w roku 2017 podjęły decyzję o wprowadzeniu u siebie tego rozwiązania. Gospodarka UE już ładnych kilka lat funkcjonuje w tym reżimie. Administracja Bidena mocno nad tym pracuje. Teraz wyzwaniem jest rozszerzenie go na pozostałe gospodarki świata. To też było ważnym elementem rozmów w Szkocji. Jesteśmy jeszcze daleko od ustalenia finalnego rozwiązania, jednak jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że szybko uda nam się ustalić globalny system handlu prawami do emisji. Liczę, że będzie to naprawdę milowy krok w kierunku odejścia od gospodarki opartej na paliwach kopalnych. Ewidentnie katalizatorem przemian są obowiązki poszczególnych firm wynikające z taksonomii czy szerzej – wymogów raportowania ESG. Warto w tym kontekście pamiętać o jednej zasadzie. Jeżeli chcemy wypracować globalny standard, to nikt nie może oszukiwać. Każdy musi mieć możliwość produkcji towarów lub usług przy takich samych obciążeniach.
Kto ma wyznaczać cele i sprawdzać poprawność działania systemu?
Takimi zadaniami między innymi zajmuje się instytucja, dla której pracuję, czyli United Nations Global Compact. Została powołana w 2000 roku przez Sekretarza Generalnego ONZ po to, żeby ułatwiać współpracę biznesu z ONZ. Ma ona wskazywać biznesowi cele związane z realizacją polityki klimatycznej ONZ. Ale także, ambitną zieloną transformacją, czy innymi politykami i celami ONZ z 17 Celami Zrównoważonego Rozwoju na czele. Jesteśmy też po to, żeby negocjować z biznesem długofalowe działania, które mogłyby nas przybliżyć do osiągnięcia celów zapisanych w porozumieniach Paryskich. Oczywiście dbamy też, żeby pozostałe priorytety ONZ były realizowane. Mam tu na myśli m.in. prawa człowieka, standardy pracy czy działania antykorupcyjne, nie zapominając o ochronie środowiska i klimatu.
Podsumowując: jakie są szanse na przełomowe decyzje czy ustalenia podczas szczytu COP27?
Przede wszystkim na wyniki szczytu COP27 będzie rzutowała sytuacja polityczna, w jakiej będzie się on odbywał. A ta nie służy podejmowaniu śmiałych decyzji. Wojna w Ukrainie, czy niebezpieczeństwo nasilenia się kryzysu tajwańskiego mogą spowodować, że na pierwszy plan rozmów wysunie się kryzys energetyczny oraz jego konsekwencje dla świata. Tematy, takie jak redukcje emisji z rolnictwa czy zrównoważona produkcja rolna mogą zejść na dalszy plan. To samo dotyczy tematu, który po raz pierwszy miał trafić na agendę szczytu, czyli rolnictwa oceanicznego. A jest to temat bardzo przyszłościowy. Naukowcy szacują, że uprawianie oceanów może być kluczowe dla wyżywienia rosnącej populacji człowieka. Szczególnie przy założeniu, że tereny które nadają się pod uprawę czy hodowlę na skutek wzrostu temperatur i nasilającego się kryzysu wodnego będą się kurczyć.
Niestety, odważne decyzje łatwiej podejmujemy w czasie pokoju. Wojna w Ukrainie na pewno negocjacjom klimatycznym nie pomaga.