Czym jest rolnictwo regeneratywne? Prawidłowo z ochroną środowiska, poprawą właściwości gleby oraz redukcją gazów cieplarnianych kojarzy tę nazwę ponad 30 proc. rolników. Tyleż samo nie zna tego terminu.
Praktyki regeneratywne to nie tylko szansa dla planety, ale także korzyści dla rolników. Taki model produkcji rolnej podnosi żywotność gleby i zwiększa jej potencjał do wychwytywania z atmosfery CO2. Dodatkowo poprawia ilość i jakość plonów, pozwalając oszczędzać wydatki na nawozy i środki ochrony roślin. Niedługo producenci rolni będą mogli na większą skalę czerpać z rolnictwa regeneratywnego dodatkową korzyść: przychody ze sprzedaży tzw. kredytów węglowych.
Kredyty węglowe to zagadnienie zupełnie nieznane polskim producentom rolnym. Aż 57 proc. z nich, nigdy nie zetknęło się z tym pojęciem. Jedynie 8 proc. deklaruje, że wie, co ono oznacza. W tej ostatniej grupie tylko 1/3 badanych podała właściwą definicję i wskazała, że jest to prawo do sprzedaży 1 tony pochłoniętego przez glebę CO2. Badanie pokazuje dysproporcję pomiędzy dużymi i małymi producentami rolnymi. Samo pojęcie rolnictwa regeneratywnego jest najlepiej znane właścicielom największych gospodarstw (powyżej 100 ha). Tylko 9 proc. z nich przyznaje, że nie wie, co ono oznacza. W przypadku pozostałych badanych grup, brak znajomości tego pojęcia deklaruje od 28 do 40 proc. rolników.
Rolnictwo regeneratywne: stosowane choć nieznane
Z badania wynika, że choć polscy producenci nie mają pogłębionej wiedzy na temat rolnictwa regeneratywnego, to zgodne z nim sposoby uprawy są im dobrze znane. Aż 7 z 14 wymienianych przez Komisję Europejską praktyk regeneratywnych jest stosowanych przez więcej niż 1/3 z nich. Najczęściej spotykany jest płodozmian, który stosuje aż 64 proc. respondentów. Inne częste praktyki to: wapnowanie gleby, zagospodarowanie resztek pożniwnych, utrzymanie stałych użytków zielonych, racjonalna gospodarka nawozami, szybkie przyorywanie nawozów naturalnych oraz utrzymanie pokrywy roślinnej i międzyplonu.
Próby glebowe – pierwszy krok
Aby korzystać z rolnictwa regeneratywnego, trzeba na większą skalę badać zawartość materii organicznej w glebie. Dodatkowo poznać jej zdolność do wiązania CO2. Tymczasem, jak wynika z badania, aż 39 proc. w ogóle nie realizuje żadnych prób glebowych. Dzieje się tak pomimo, że jest to podstawowy sposób, aby ograniczać wydatki na nawozy i środki ochrony roślin. Analizę zawartości materii organicznej zleca jedynie 28 proc. producentów rolnych.
Badanie „Postrzeganie rolnictwa regeneratywnego w Polsce” przeprowadziła firma Martin & Jacob na zlecenie BNP Paribas.