Zielony transport: importujemy 4-kołowe generatory smogu

Biznes kontra smog

Polska jest samochodowym cmentarzem Europy, bardzo zatłoczonym cmentarzem. Mamy najwięcej aut na 1000 mieszkańców w całej Unii, ponad 40 proc. z nich ma ponad 20 lat. Rzeka starych i często niesprawnych pojazdów płynie do Polski m.in. dlatego, że mamy zły system kontroli. Tymczasem rząd już ponad 5 lat spóźnia się z ważnymi zmianami, które mogłyby wzmocnić system kontroli pojazdów.

Samochody, które w innych krajach UE z racji wieku zaczynają mieć poważne problemy z przejściem przeglądu lub opłacalność ich użytkowania maleje ze względu na zbyt wysokie opłaty (związane z emitowanymi przez nie zanieczyszczeniami) lub brakiem możliwości swobodnej jazdy (np. nie mogą wjeżdżać do stref czystego transportu), trafiają na polski rynek. 

Według danych Eurostat, w 2021 r.  w Polsce udział starych samochodów osobowych był najwyższy spośród wszystkich krajów Europy. Mamy aż 41 proc. pojazdów ponad 20-letnich. Natomiast średni wiek pojazdów w naszym kraju wynosił prawie 15 lat, przy czym europejska średnia to 11,5 roku.

Dziurawy system kontroli pojazdów dopuszcza do ruchu używane i niesprawne  samochody w importu. Przede wszystkim te z silnikiem wysokoprężnym (diesel). To szczególnie źle wpływa na jakość powietrza w miastach.

Mamy XXI wiek, ale na stacjach kontroli jeszcze chyba tkwimy w poprzednim. Dopiero od 2023 roku Diesle mają obowiązek zostać zbadane pod kątem wyłączenia lub usunięcia filtra DPF przez podpięcie do złącza diagnostycznego. Nadal nie prowadzimy obowiązkowej dokumentacji fotograficznej, która powinna trafiać do CEPIK. To m.in. dlatego w Polsce nadal łatwo dostać pieczątkę przeglądu dla niesprawnego samochodu – komentuje Jacek Mizak z FPPE.

Europejskie standardy kontroli pojazdów i polskie opóźnienie

Nasz system jest dziurawy, a na dodatek nie ma politycznej woli, aby go naprawiać. Polska spóźnia się z wprowadzeniem do krajowego prawa kluczowego dla poprawy sytuacji aktu prawnego. Chodzi o unijne przepisy dotyczące kontroli pojazdów, które określa Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/45/UE z 3 kwietnia 2014 r. w sprawie okresowych badań zdatności do ruchu drogowego pojazdów silnikowych.

Państwa członkowskie były zobowiązane do transpozycji jej założeń do maja 2018 r. Polska spóźnia się z transpozycją już 5 lat. Najnowszy projekt ustawy utknął w sejmowej Komisji Infrastruktury i od wielu miesięcy prace nie są kontynuowane.

Co zmieniłoby przyjęcie unijnego prawa?

Dyrektywa wymaga przede wszystkim stworzenia efektywnego systemu nadzoru i zarządzania pracą stacji kontroli pojazdów oraz wytycznych dotyczących przebiegu kontroli stanu technicznego. 

Obecnie nadzór nad prawidłowością okresowych kontroli technicznych pojazdów i pracą stacji kontroli pojazdów spoczywa w rękach starostów. Brakuje  jednolitych i jasnych wytycznych dotyczących przebiegu audytu, zbyt wiele czynników podlega indywidualnej interpretacji starostów.

Jeszcze 2016 r. NIK wykazał wiele nieprawidłowości, m.in. niewystarczająca częstotliwość kontroli, ich niewystarczający zakres, brak przygotowania do przeprowadzania audytów, naruszenia prawa w trakcie postępowań związanych z nadawaniem i cofaniem uprawnień diagnosty, korupcję. Problem jest znany od lat.

Zielony transport: nadganiamy zaległości, ale stacje kontroli są na skraju bankructwa

Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 2022 i 2023 roku w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów wprowadzają obowiązek badania pojazdów benzynowych i z silnikiem diesla przez złącze diagnostyczne pod kątem prawidłowości funkcjonowania systemów ograniczających emisję zanieczyszczeń (katalizator, filtr cząstek stałych DPF, system AdBlue zmniejszający emisję tlenków azotu). 

Do tej pory kontrola filtrów sprawdzała jedynie obecność obudowy filtra, a nie jego faktyczne działanie. Dlatego przez kontrolę przechodziły pojazdy, w których filtr wycięto, a pozostawiono tylko jego obudowę. Diagnosta nie ma bowiem prawa usuwać żadnych elementów pojazdu, również obudowy filtra. Nawet jeśli celem tego działania miałoby być sprawdzenie, czy filtr jest w środku.

Zielony transport: kluczowe wdrożenie dyrektywy

Jednak bez wdrożenia do polskiego prawa Dyrektywy 2014/45/UE w Polsce nie ma możliwości prowadzenia rzetelnego nadzoru nad przebiegiem kontroli. Np. stosowaniem się diagnostów do nowych przepisów. Biorąc pod uwagę, że branża jest na skraju bankructwa (od 19 lat nie uaktualniono stawek za przegląd techniczny), można wątpić, czy SKP będą w stanie wyposażyć się w urządzenia, które umożliwią przeprowadzanie kontroli zgodnie z nowymi przepisami.

To sprawia, że na nasze drogi nadal będą trafiały setki tysięcy aut. Ile z nich jest tak naprawdę niesprawnych i niebezpiecznych dla innych użytkowników ruchu? Tego nie wie dzisiaj nikt – podsumowuje Jacek Mizak.