Stoimy w przeddzień istotnych zmian. Od 3 lipca wchodzi w życie tzw. dyrektywa plastikowa (SUPD) zakazująca używania niektórych wyrobów z plastiku. Otwiera się droga do stosowania znacznie bardziej ekologicznych zamienników opartych na tzw. polimerach biodegradowalnych. Okazuje się, że torby biokompostowalne stosowane w segregacji mogłyby obniżyć cenę odbioru tej frakcji odpadów nawet ok. 100 zł na tonie. To ok. 30 proc. mniej niż obecnie. O szansach i perspektywach dla tego typu rozwiązań portal ecoekonomia.pl rozmawia z Adamem Uptasem – założycielem Green Tree Group – firmy będącej pionierem na rynku tworzyw roślinnych.
Czy produkty biodegradowalne zawojują rynek?
Raporty krajów Unii Europejskiej pokazują, że recykling organiczny jest na poziomie 6-8 proc. Stanowi zatem bardzo dużą część recyklingu ogółem. W Polsce jest to zaledwie 0,03 proc. To oznacza, że musimy nauczyć się wdrażać produkty, które będzie można poddawać kompostowaniu, czyli recyklingowi organicznemu. Opakowania będą musiały być projektowane w sposób umożliwiający działanie Gospodarki Obiegu Zamkniętego i odzysku poprzez recykling mechaniczny i organiczny. Czeka nas duża zmiana.
To widać także w zamówieniach w naszej firmie. Zaczynaliśmy od reklamówek na zakupy, worków na śmieci oraz woreczków na psie odchody. Obecnie mamy w asortymencie kilkadziesiąt różnych produktów od kubków do kawy, przez różnego rodzaju worki na śmieci, aż do opakowań kosmetycznych, rękawic jednorazowych, produktów dla cateringu czy zbiorczych opakowań na papier toaletowy.
Torby biokompostowalne na dobre zagościły już w niektórych krajach. Np. we Włoszech ich stosowanie jest powszechne. Czy w Polsce też tak może być?
Głęboko w to wierzę. Ale żeby do tego doszło trzeba usunąć bariery prawne. Przede wszystkim należałoby zwolnić torby biokompostowalne z opłaty recyklingowej. Generalnie jej pobieranie w przypadku produktów mających certyfikaty kompostowalności jest całkowicie nieuzasadnione. Wykonane z nich produkty w naturalnych warunkach, po ok. 45 dniach, przestają istnieć – zmieniając się (podobnie jak reszta bioodpadów) w kompost.
A inne bariery?
Drugą i znacznie poważniejszą jest kwestia definicji zapisanych w ustawie. Obecnie za plastik uznaje się każdy materiał wyprodukowany z użyciem polimerów. Problem polega na tym, że polimer nie jest równy polimerowi. Stosowany przez nas m.in. polilaktyd to polimer kompostowalny uzyskiwany z roślin. Nasze wyroby posiadające w swym składzie od 5 aż do 100 proc. polilaktydu, mają normę Din Certco 13432:2002. Oznacza to, że są kompostowalne. Ponadto nasze mieszanki skrobiowo-polilaktydowe posiadają również certyfikaty TUV OK COMPOST. To również potwierdza, że odpad jaki powstaje po kompostowaniu, nie jest absolutnie szkodliwy dla roślin.
Zarówno konsumenci, jak i coraz większa liczba producentów, rozumieją potrzebę ograniczania plastiku. Pandemia pokazała, jak wiele opakowań jednorazowych używanych jest w gospodarstwach domowych. I ewidentnie wzbudziła chęć na zmiany w tej materii. Chcemy być bardziej eko, wymuszając na producentach stosowanie rozwiązań wspierających ochronę środowiska. Ale musimy powiedzieć jedną rzecz jasno: bez zmiany definicji w ustawie i wydzielenia biopolimerów z definicji tworzywa sztucznego, nie da się skutecznie wprowadzać alternatywnych opakowań i eliminować plastiku.
Mówiliśmy o konsumentach, ale wróćmy do producentów. Jak oni podchodzą do kwestii zamiany plastiku na opakowania biokompostowalne?
Coraz więcej firm zaczyna dostrzegać niepodważalne zalety naszych polimerów i rozwiązań. Zgłaszają się do nas przedstawiciele pierwszej setki największych producentów chcących ograniczyć ilość plastiku wprowadzanego w opakowaniach. Pomagamy przeprojektować część opakowań nie tylko w kierunku recyklingu mechanicznego, ale również recyklingu organicznego – a tym właśnie jest kompostowanie. Spełniamy wszelkie wytyczne Gospodarki Obiegu Zamkniętego (GOZ) oraz obniżamy wielkość odpadu. Przez to dużo mniejsze dopłaty będą musiały być odprowadzane w ramach Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP). Jesteśmy często w stanie „odchudzić” ilość wprowadzanego plastiku nawet o 50 proc. Polimer, jakiego używamy oraz nasze mieszanki są całkowicie biokompostowalne. To stanowi bezapelacyjny plus takiego opakowania i świadczy dobrze o firmie, która nie boi się nowych rozwiązań.
Jak to jest w innych krajach europejskich?
Przepisy wynikające z dyrektywy plastikowej wprowadziło już wiele krajów. Spora część członków Unii Europejskiej dopuściła stosowanie materiałów biokompostowalnych. Jako pierwsi, tego typu przepisy wprowadzili Włosi. Zapisali w ustawie możliwość stosowania zamienników plastiku. Wtedy, gdy są wykonane z biodegradowalnego lub kompostowalnego tworzywa. Ich właściwości muszą być oczywiście potwierdzone certyfikatem i zgodne z odpowiednimi normami. Podobnie postąpili Rumuni i Austriacy. Kilkanaście krajów członkowskich szykuje się do wprowadzenia takiego zapisu. Jako środowisko producentów, pracujemy nad wpisaniem w naszą ustawę podobnych zapisów.
Jak upowszechnienie się polimerów biodegradowalnych wpłynie na rynek odpadów?
Jednym słowem – świetnie. Będzie mniej opakowań wielomateriałowych, których nie można poddać recyklingowi mechanicznemu. Ale to zdecydowanie nie wszystko. Spójrzmy na obecny strumień odpadów. Plastikowe tacki i sztućce – lądują we frakcji „plastik”. Jeżeli są zabrudzone tłuszczem zwierzęcym – wrzucamy je do odpadów zmieszanych. Podobnie będzie z papierem. Ze względu na zabrudzenia zwierzęce nie będzie on traktowany, jako materiał dla recyklingu. Natomiast tego typu zabrudzenia w przypadku materiałów kompostowalnych są bardzo cenne, bo przyśpieszają proces kompostowania. Zastosowanie ich może w znaczącym stopniu zmienić strukturę produkowanych przez nas odpadów. Zamiast niezwykle problematycznych „zmieszanych” możemy mieć np. całkiem pożyteczny w rolnictwie kompost.
Popatrzmy na samą frakcję bio. Ustawodawca dopuszcza oddawanie tego rodzaju śmieci poprzez możliwość wyrzucania ich w plastikowej torbie. Powoduje to, że materiał przywieziony do kompostowni musi być wcześniej sortowany. Oddany w ten sposób zwykle poddawany jest „mieleniu” wraz z takim workiem!!! Następnie po 21 dniach zabrudzony kompost wrzucany jest na sita i wyciągany jest w formie strzępków większy plastik. To nie pozostaje bez wpływu na cenę odbioru takich odpadów. Zastosowanie tutaj toreb kompostowalnych mogłoby obniżyć cenę odbioru tej frakcji. Według naszych wyliczeń nawet ok 100 zł na tonie! Obecnie jest to ok. 300 zł za tonę.
Czy możliwa jest – z punktu widzenia ludzkich przyzwyczajeń – zamiana toreb z plastiku na materiał kompostowalny?
Oczywiście, że tak. Spójrzmy na torebki na psie odchody. To kategoria produktu, która jeszcze kilka lat temu w Polsce nie istniała. Wraz ze wzrostem odpowiedzialności społecznej za swoje zwierzaki ludzie sięgnęli po te torebki. I generalnie od razu wiedzieli, że muszą one być naturalne. Świadomie zaczęli wybierać produkty podlegające degradacji, zamiast dużo tańszych woreczków HDPE. Wieżę, że tak będzie z innymi produktami. Świadomi konsumenci wybiorą produkty naturalne. Pod ich wpływem producenci opakowań sięgną po produkty kompostowalne.