Greenwashing przy sadzeniu drzew

Dziennikarze BBC wzięli pod lupę kilkanaście inicjatyw sadzenia lasów. Zarówno globalnych jak i regionalnych. I okazuje się, że jest problem. Zdarza się bowiem, że drzewa istnieją tylko na papierze. Zasadzone rośliny albo obumarły albo nawet zostały ścięte. Greenwashing jest dość powszechny przy sadzeniu drzew.

Na Filipinach obumarło 90 procent sadzonek

Uruchomiono wiele ambitnych programów sadzenia drzew. Inicjatywy te mają służyć walce ze zmianą klimatu. Drzewa pochłaniają bowiem dwutlenek węgla z atmosfery oraz ograniczają wzrost temperatur. W ramach jednego takich programów sześć lat temu na Filipinach ogłoszony został Narodowy Program Zazieleniania. Płytkie wody wzdłuż wybrzeża Iloilo na wyspie Panay obsadzone zostały namorzynami. Dziś nie ma tu do zobaczenia nic, poza błękitną wodą i niebem.

Dziewięćdziesiąt procent sadzonek obumarło. Stało się tak, gdyż ten rodzaj namorzynów bardziej pasuje do błotnistych strumieni niż do tego piaszczystego wybrzeża.Wydaje się, że rząd wybrał go, gdyż jest łatwo dostępny i łatwy do sadzenia – mówi dr Jurgenne Primavera, filipińska naukowiec specjalizująca się w badaniach nad ochroną ekosystemów namorzynowych.

Narodowy Program Zazieleniania na Filipinach był próbą wyhodowania 1,5 miliona hektarów lasów i namorzynów. W ciągu pierwszych pięciu lat projektu nie powiodło się 88 procent tych planów – wynika z raportu krajowej Komisji ds. Audytu.

Lasy pozostające obietnicą

Miliard hektarów terenów, który kraje na całym świecie obiecały uratować i obsadzić lasami „w większości” pozostaje obietnicą, a nie rzeczywistością – mówi Tim Christophersen, wiceprezes Programu Climate Action w Salesforce, a wcześniej szef działu Nature for Climate w Programie Środowiskowym ONZ (UNEP).

W niektórych przypadkach wielkie programy sadzenia drzew zostały wprawdzie uruchomione, ale przyniosły marne rezultaty. Jak ten na Filipinach. Władze kraju, poproszone o komentarz przez dziennikarzy BBC, nie odniosły się do wyników audytu. Nie zgodziły się jednak z opinią dr Primavery, że posadzono niewłaściwy gatunek namorzynów. Twierdzą, że połowa sadzonek przetrwała w niektórych miejscach. Na Filipinach przynajmniej opublikowano audyt. Wyniki wielu innych programów zalesiania są nieznane.

Sadzenie ważniejsze od przetrwania plantacji

Dziennikarze BBC przyjrzeli się też efektom sadzenia milionów sadzonek w indyjskim stanie Uttar Pradesh. Po przybyciu na miejsce okazało się jednak, że przeżyło tylko kilka z nich.

Te plantacje to głównie świetne zdjęcia i wielkie liczby. Najpierw jednak wymagają one założenia  szkółek, do których trzeba zaopatrzyć się w materiały budowlane, w worki na sadzonki i inne rzeczy potrzebne do zakładania plantacji, a następnie wszystko to przetransportować. Rozpisywane są intratne przetargi. W efekcie wiele osób zainteresowanych jest sadzaniem, ale już nie powodzeniem przyszłej plantacji – mówi Ashwini Chhatre, profesor nadzwyczajny w Indian School of Business, która badała budowę ekosystemu.

Wszystkie dostawy dla szkółek państwowych były kupowane przez oficjalne kanały rządowe po konkurencyjnych cenach. Większość plantacji została oceniona przez strony trzecie jako udane – ripostuje w rozmowie z BBC Mamta Dubey, szefowa służby leśnej Uttar Pradesh. 

Trzy biliony drzew na Ziemi

BBC opisuje kilka globalnych i regionalnych programów sadzenia drzew, w których zaangażowane są rządy i międzynarodowe instytucje. Jednym z nich jest Bonn Challenge. To inicjatywa ogłoszona w 2011 roku przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody (IUCN) i rząd Niemiec. Uczestniczy w niej ponad 70 państw. Zakłada ona odtworzenie do 2020 roku – 150 milionów hektarów zdegradowanych i wylesionych ziem i 350 milionów hektarów do 2030 roku. Pierwszy cel został osiągnięty już w 2017 roku.

Z kolei kampania Trillion Trees nie może na razie pochwalić się tak spektakularnym sukcesem. Ogłoszona w 2016 roku zakłada uratowanie, ochronę i zasadzenie do 2050 roku – biliona drzew (szacuje się, że na Ziemi rośnie dziś około 3 biliony drzew). Jest to wspólna inicjatywa Birdlife International, Wildlife Conservation Society i WWF. Jak podaje BBC, programem objętych zostało dotychczas 38,6 mld drzew, czyli niespełna cztery procent.

Wielki Zielony Mur

Inne inicjatywy nie są tak globalne, choć równie ambitne. Jedna z nich to ogłoszona przed jedenastu laty przez kraje Ameryki Łacińskiej i Karaiby- Initiative 20×20. Zakłada ona ochronę i odtworzenie do 2030 roku 50 mln hektarów terenów, głównie poprzez sadzenie lasów i zakładanie pastwisk. Organizatorzy podają, że do dziś programem objętych zostało 22,6 mln hektarów. Wartość ta nie została jednak zweryfikowana przez niezależny audyt.

Kolejny program to afrykański Great Green Wall, ogłoszony przez ponad dwadzieścia afrykańskich państw w 2009 rok. Zakłada on zasadzenie do 2030 roku pasa drzew i krzewów o długości blisko 8 tysięcy kilometrów, biegnącego w poprzek kontynentu w odległości około 100 kilometrów od Sahary. Łączna powierzchnia zieleni wraz z odzyskanymi gruntami ma wynieść około 100 mln hektarów. Na razie  udało się zalesić około 20 mln hektarów.

Najbardziej blado wypada AFR 100, ogłoszony w 2015 roku. Partnerami inicjatywy są kraje afrykańskie, prywatni darczyńcy oraz instytucje międzynarodowe. Zamierzają oni odtworzyć ponad 100 milionów hektarów lasów w Afryce do 2030 roku. Brak informacji o postępach tego programu. 

Narzędzia do demaskowania greenwashingu

Niestety wiele plantacji to wydarzenia promocyjne. Bez dalszych działań, które są niezbędne do uprawy drzew – mówi Tina Vahanen, wicedyrektor działu leśnictwa FAO.

Greenwashing przy sadzeniu drzew jest dość powszechny. Dlatego w maju FAO wprowadziło nowy sposób monitorowania projektów rekonstrukcji krajobrazu. Z rządami i zainteresowanymi organizacjami partnerskimi uzgodnionych zostało dwadzieścia wskaźników pozwalających na ocenę tego typu inicjatyw. Należy do nich m.in. określenie korzyści, jakie lasy dają lokalnym społecznościom. Wiadomo bowiem, że programy zalesiania często zawodzą bez lokalnego wsparcia. Ideą projektu jest możliwość mierzenia i raportowania postępów w konkretny i przejrzysty sposób. Zbieranie potrzebnych danych ma spoczywać na samych krajach i inicjatorach programów zalesiania. Eksperci podchodzą do tego sceptycznie. Na pocieszenie zwracają uwagę na postępujące doskonalenie systemów monitorowania satelitarnego, które pomogą w określaniu postępów projektów.

Wokół sadzenia drzew jest mnóstwo greenwashingu i musimy go aktywnie demaskować. Greenwashing kusi, gdyż kosztuje mniej niż zrobienie czegoś naprawdę i to zrobienie tego dobrze – podsumowuje Tim Christophersen, wiceprezes Programu Climate Action w Salesforce.

Wielkie inicjatywy sadzenia drzew ogłasza też wiele firm. Czytając komunikaty o tych przedsięwzięciach czasami trudno oprzeć się wrażeniu, że więcej przy tym mowy o planowanych działaniach niż o ich wynikach. Często również brakuje informacji czy posadzone firmowe drzewa w ogóle przetrwały.