Fotowoltaika ma potencjał, którego nie możemy zmarnować

Kongres PV

Minister Klimatu i Środowiska Anna Moskwa, prezentując założenia znowelizowanej Polityki Energetycznej Państwa do 2040, stwierdziła, że przy założeniu racjonalnego wzrostu w 2030 r. w Polsce może funkcjonować 27 GW mocy w fotowoltaice. W 2040 r. może to być aż 45 GW.  Niektóre ośrodki analityczne wskazują, że energetyka słoneczna może nam dać nawet 58 GW już w 2030 roku. Na kilka dni przed Kongresem PV, organizowanym przez Polskie Stowarzyszenie Fotowoltaiki, warto poznać kluczowe wyzwania, przed którymi stoi branża.

Zielona transformacja europejskiej gospodarki oraz wynikające z niej zapotrzebowanie na zieloną energię wywołało popyt na energetykę słoneczną. Według danych „Barometru fotowoltaicznego” przygotowanego przez Eurobesrv’er moc zainstalowana w wielkoskalowych farmach fotowoltaicznych w Unii Europejskiej wzrośnie z obecnych 195,4 GW do ok. 600 GW w roku 2030.

Polska jest w tej chwili szóstym – pod względem zainstalowanej mocy – rynkiem fotowoltaicznym w Europie. Jednak prawdziwy potencjał można ocenić, porównując dane dotyczące zainstalowanej mocy na głowę mieszkańca. W takim zestawieniu Polska zajmuje dopiero 14 miejsce z 323,7 W na głowę mieszkańca. W liderującej w zestawieniu Holandii jest to 1071,5 W. Natomiast średnia UE wynosi 437,6 W. W zestawieniu ze stosunkowo niską gęstością zaludnienia pokazuje ogromny potencjał polskiej energetyki słonecznej.

Potencjał fotowoltaiki w Polsce jest więc ogromny. Jednak równie istotne są bariery, z którymi inwestorzy w branży PV spotykają się, prowadząc codzienną działalność operacyjną. 

Fotowoltaika ma potencjał: odmowy zmorą inwestorów

W ubiegłym tygodniu poznaliśmy sprawozdanie prezesa URE, w którym padły dane dotyczące odmów przyłączeń do sieci nowych instalacji OZE. Wynika z niego, że w 2022 roku OSD zgłosiły ponad 7 tys. odmów wydania warunków przyłączenia na łączną moc 51 059 MW. Dane te pokazują skalę niedoinwestowania infrastruktury przesyłowej.

– Potrzebujemy kompleksowej rewizji podejścia do zarządzania rozwojem sieci. Począwszy od aktualizacji założeń dotyczących tempa transformacji energetycznej, która zachodzi znacznie szybciej niż to przyjęto w obecnie obowiązujących dokumentach strategicznych. Bardzo ważne będzie również połączenie reform służących wzrostowi finansowania inwestycji sieciowych ze zmianami organizacyjnymi na rzecz poprawy transparentności podejmowania decyzji w tym zakresie. Nie możemy też zapominać o potrzebie dopasowania przestarzałej struktury taryf. Opiera się ona na założeniu o centralizacji wytwarzania oraz pasywnym odbiorcy energii do nowej rzeczywistości, w którym mamy do czynienia z dużym rozproszeniem źródeł, a także możliwościami magazynowania oraz elastycznego dopasowywania popytu do bieżącej sytuacji w systemie – komentuje Aleksander Śniegocki, prezes Zarządu Instytutu Reform.

Cable Pooling może pomóc

Rozwiązaniem problemu przeciążonej sieci ma być wprowadzenie do polskiego prawa energetycznego instytucji Cable Pooling. Chodzi o wykorzystanie jednego pozwolenia do podłączenia kilku różnych instalacji wytwórczych.  W ten sposób, wykorzystując jedno przyłącze, można połączyć np. farmy wiatrowe i elektrownie słoneczne, które znajdują się blisko siebie. Rozwiązanie z powodzeniem funkcjonuje m.in. w Holandii.

– Inwestycje w sieć to jednak nie wszystko – zauważa Szymon Witoszek, wiceprezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Fotowoltaiki. – Nawet przy obecnym stanie infrastruktury dystrybucyjnej i przesyłowej są w niej pewne rezerwy, które można by w prosty sposób wypełnić zieloną energią. Przede wszystkim podstawowym kryterium przy decyzjach przyłączeniowych jest ocena wpływu mocy planowanych instalacji OZE na sieć elektroenergetyczną. Ocena ta powiązana jest jednak często z parametrami znamionowymi urządzeń i w praktyce nieosiągalna lub osiągalna zaledwie przez kilkadziesiąt godzin w roku (w przypadku PV). Stosowane przez OSD metody oceny wniosków są rozsądne w odniesieniu do energetyki konwencjonalnej. Jednak w przypadku źródeł odnawialnych, w szczególności słonecznych, mamy do czynienia z zarezerwowaniem mocy przez tysiące godzin rocznie, kiedy takie instalacje pracują znacznie poniżej swoich mocy maksymalnych i przyłączeniowych. W efekcie dochodzi do zablokowania potencjału rozwoju nowych OZE ze względu na nieelastyczne procedury operatorów oraz ograniczone możliwości współdzielenia zasobu jakim jest moc przyłączeniowa – komentuje Witoszek.

Fotowoltaika ma potencjał: koegzystencja oparta na zaufaniu

Producenci energii i operatorzy sieci są skazani na koegzystencję. Może jednak ona opierać się na współpracy i zaufaniu. 

– Producenci potrzebują usług dystrybucji oraz przesyłu. Odejście od centralnej energetyki wymusi współpracę z prywatną energetyką rozproszoną. Jednak relacje między tymi podmiotami muszą być oparte na partnerstwie i zaufaniu. Wszak obu stronom chodzi o dostarczenie Polakom taniej energii elektrycznej i zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju. Zarówno inwestorzy, jak i operatorzy sieci dysponują instrumentami pomiarowymi. Także technicznymi narzędziami pozwalającymi na płynne sterowanie generacją nawet z niewielkich elektrowni OZE. W przypadku nadprodukcji energii istnieje więc możliwość wyłączenia części – czy w ekstremalnych przypadkach – całej elektrowni. Zastąpienie w analizach technicznych mocy przyłączeniowych mocami wynikającymi z faktycznych zdolności poszczególnych elektrowni OZE nie zachwieje stabilnością systemu energetycznego. Konieczne są jednak transparentne zasady wykorzystania zasobów związanych z chwilowymi ograniczeniami mocy. Wytwórcy chcą aktywnie przyczyniać się do bezpieczeństwa systemu, muszą być jednak świadomi kosztów, które będą się z tym wiązały – dodaje Szymon Witoszek.

Największe wydarzenie branży fotowoltaicznej rozpocznie się już 30 maja w Warszawskim DoubleTree by Hilton. 

Program i informacje www.kongresem.pl