Nie jest tajemnicą, że zarówno branża opakowaniowa, jak i branża gospodarki odpadami wymaga wielu gruntownych reform. SUP to pierwszy krok na tej drodze. Mam też nadzieję, że jeszcze w tym roku w naszym systemie prawnym pojawi się system kaucyjny. I że kolejny rząd, już po wyborach, weźmie się za przepisy ROP – mówi Magdalena Dziczek, dyrektorka Biura Zarządu Związku Pracodawców EKO-PAK.
Kilka dni temu Sejmu przyjął projekt ustawy implementującej dyrektywy SUP. Czy może to być zwiastunem przyśpieszenia zmian dla branży opakowań, czy nawet szerzej – rynku gospodarki odpadami?
Nie jest tajemnicą, że zarówno branża opakowaniowa, jak i branża gospodarki odpadami wymaga wielu gruntownych reform. Popatrzmy na to, ile zmian legislacyjnych jest jeszcze przed nami – czeka nas naprawdę dużo pracy. Uważam, że czas skończyć z nawoływaniem do przeprowadzenia rewolucji w systemie odpadowym, a zacząć wprowadzać konkretne zmiany podnoszące efektywność krok po kroku. Bo wszystkich elementów w ciągu jednego roku zmienić się po prostu nie da. SUP to pierwszy krok na tej drodze. Mam też nadzieję, że jeszcze w tym roku w naszym systemie prawnym pojawi się system kaucyjny. I że kolejny rząd, już po wyborach, weźmie się za przepisy ROP.
SUP, który powinien obowiązywać od 1,5 roku w wielu aspektach został już wprowadzony. Nie mamy praktycznie plastikowych słomek, oznaczenia opakowań zawierających plastik są zgodne z wymogami UE. Kiedy możemy się spodziewać przytwierdzanych na stałe do butelek nakrętek?
Obowiązki wynikające z dyrektywy SUP są w dużej mierze przez producentów wdrażane na bieżąco. Rynek przygotowywał się na implementację przepisów od jakiegoś już czasu, wiedząc, że obowiązki wynikające z dyrektywy wymagają zmian projektowych. Zapisy dyrektywy znane były od 2019 r. Tylko kwestią czasu było kiedy zacznie ona obowiązywać w Polsce. Doskonałym przykładem są oznaczenia produktów zawierających plastik (dwukolorowy znaczek z żółwiem). Wprowadzenie tego obowiązku oznaczało konieczność przeprojektowania opakowań. Dlatego zrobiono to z odpowiednim wyprzedzeniem. Myślę, że te oznaczenia stosowane są już w 95 procentach rodzajów opakowań, które podlegają temu obowiązkowi. Dokładnie tak samo jest z eliminacją jednorazowych sztućców czy słomek. Zastąpiły je te wykonane z drewna lub z masy papierowej. Spodziewam się, że tak samo będzie z nakrętkami. Będą one na stałe przytwierdzone do butelek w terminie przewidzianym przez dyrektywę, czyli od lipca 2024 r. Niezależnie od tego, w ile krajów zaimplementuje przepisy.
A jak Pani ocenia ten projekt? Podczas konsultacji budził on wiele zastrzeżeń różnych organizacji branżowych.
Dzięki wysiłkowi wielu organizacji z EKO-PAK na czele, obecnie projekt ustawy w dużej części po prostu jeden do jednego przenosi rozwiązania zapisane w dyrektywie. Największe obawy budzi powierzenie realizacji celów zbiórki butelek po napojach organizacjom odzysku. Wiekszość z nich nie jest absolutnie gotowa do tego zadania i nie ma pojęcia, jak osiągnąć wymagane poziomy. Byłoby znacznie rozsądniej utworzyć system kaucyjny i przenieść ten obowiązek na operatorów tego systemu.
Komisja Europejska przedstawiła pod koniec ubiegłego roku propozycję modyfikacji dyrektyw opakowaniowych. Jednym z głównych kierunków zmian są obowiązki użycia recyklatu w nowych opakowaniach.
Po pierwsze, musimy pamiętać o perspektywie przyjętej przez Komisję. Część z zaproponowanych zmian miałaby wejść w życie od roku 2030. Inne od 2035, a niektóre obowiązywać będą nawet od 2040 r. Mamy przed sobą prawie 2 dekady.
Najważniejszą kwestią jest unormowanie europejskiego rynku recyklatów i sukcesywne rozszerzanie katalogu surowców wtórnych, które można wykorzystywać do kontaktu z żywnością – dziś tylko PET posiada stosowną certyfikację. Ze względu na wymagania wynikające z SUP, ale też chęć produkcentów do zawracania surowców w sektorach, które nie mają w tym zakresie zobowiązań prawnych, tego surowca obecnie brakuje w całej UE. A bez dostępności surowca, nawet najlepsze przepisy w zakresie opakowań nie będą miały szansy powodzenia.
Jakie jest w takim razie rozwiązanie tego problemu?
Musimy znacznie rozszerzyć wachlarz surowców wtórnych z tworzyw sztucznych, które mogą mieć kontakt z żywnością. A co za tym idzie można je stosować w produktach tzw. „wrażliwych”, jak kosmetyki. Do tej pory powszechnie stosowany jest tylko ten uzyskiwany z butelek PET. W październiku 2022 roku zostało opublikowane nowe rozporządzenie dotyczące recyklatów, które mają styczność z żywnością – ma to być furtka do prostszego, szybszego zatwierdzania nowych materiałów powstających z odpadów. Praktyka pokaże, czy tak się stanie, czy nie. Mam jednak nadzieję, że przepisy będą impulsem do przyśpieszenia prac nad nowymi materiałami opakowaniowymi. Być może rozwój recyklingu chemicznego lub jakiś inny kierunek pozwoli nam na uzyskanie surowca w jakości „food grade”.
W propozycji Komisji znajdziemy możliwość, a w niektórych przypadkach nawet nakaz stosowania polimerów kompostowalnych. Na ile producenci będą zainteresowani takimi rozwiązaniami i na ile takie opakowania mają szansę zaistnieć?
Branża oferująca tworzywa kompostowalne szybko się rozwija i dostarcza coraz ciekawsze rozwiązania. Na obecnym etapie nie czuję jednak entuzjazmu. Przede wszystkim, mówiąc o tworzywach kompostowalnych trzeba jasno sobie powiedzieć, że czym innym są wykonane z tego typu tworzywa opakowania drobne, takie jak np. torebki na herbatę. Czym innym z kolei duże lub twarde opakowania, których czas rozkładu jest znacznie dłuższy. A to może zaburzyć harmonogramy funkcjonowania kompostowni przemysłowych. Instalacje już dziś wskazują na fakt, że część produktów mimo deklaracji producenta nie rozkłada się w standardowym czasie procesu. Dodatkowo w procesie sortowania przed kompostowaniem tego typu odpad często uznaje się za zanieczyszczenie. Jest tu wiele technicznych pytań, na które obecnie nie znamy odpowiedzi.
Kolejnym problemem jest edukacja konsumenta. Trzeba będzie jasno mu powiedzieć, że produkt jest wykonany z materiału kompostowalnego. I mimo że przypomina plastik, musi trafić do pojemnika na bioodpady.
Pamiętajmy, że we frakcji plastikowej taki materiał jest naprawdę poważnym zanieczyszczeniem.
Polimery kompostowalne są nowym materiałem i z pewnością ich wdrażanie będzie ciekawym kierunkiem. Jednak w przypadku opakowań powinniśmy zacząć je stosowań w tych najmniejszych i najcieńszych formatach, które ze względu na swoją strukturę będą szybciej się rozkładać. Dzięki takiemu podejściu łatwiej będzie budować świadomość zarówno po stronie konsumentów, jak również wśród profesjonalistów odpowiedzialnych za zagospodarowanie odpadów. W mojej ocenie konieczne będzie wypracowanie jasnych wytycznych dla opakowań kompostowalnych, by były łatwo identyfikowalne w systemie.
Edukacja konsumenta – czy nie warto spróbować jakoś ujednolicić te oznaczenia na opakowaniach w UE?
Pytanie czy takie jednolite oznaczenia ułatwią, czy utrudnią konsumentom podejmowanie decyzji? Pamiętajmy, że w Unii Europejskiej systemy zarówno zbiórki, jak i zagospodarowania odpadów nie są jednolite. Nawet jeżeli mamy wspólną morfologię odpadów, które zbieramy, to nie zawsze jednolite są np. kolory kontenerów, pojemników czy worków na śmieci. Kolejnym pytaniem jest, czy KE rozważa, w ślad za znakowaniem, ujednolicać w skali europejskiej także system zbiórki odpadów? Reasumując, zrozumiała jest geneza takich propozycji, ale wykonanie może okazać się absurdalne, jak w przypadku francuskich regulacji w tym zakresie. A efektów w postaci podniesienia jakości selektywnej zbiórki w wyniku realizacji tych zapowiedzi możemy się nie doczekać.
Jak więc poprawić jakość zbiórki?
Pojawia się wiele pomysłów, które próbują odpowiedzieć na pytanie: jak ułatwić konsumentowi podjęcie właściwej decyzji o wyborze frakcji, do której należy odpad wyrzucić? Najprostsze, co przychodzi do głowy (i jest wskazywane, jako remedium na kłopoty systemowe), to napisanie na opakowaniu, co dana osoba ma z odpadem zrobić. Tylko że opakowania są przeładowane wszelkimi informacjami. Już podajemy na nich bardzo dużo danych, np. zawartość węglowodanów, tłuszczów, wartości odżywczych, etc., etc. Myślę, że dodanie tam oznaczania o strumieniu odpadów nie wpłynie rewolucyjnie na poprawę jakości selektywnej zbiórki. Kluczowa jest skuteczna edukacja i rzeczywiste podnoszenie świadomości ekologicznej.
Jako przykład w Unii stawia się duński system oznaczeń opakowań. Dlaczego?
Jest to jeden z najbardziej rozbudowanych systemów oznaczeń, składający się z 91 piktogramów. Wydaje mi się, że jest to już zbyt daleko idące rozwiązanie, które zamiast ułatwiać zadanie, dodatkowo je komplikuje.
To jest raczej myślenie życzeniowe – każdy chciałby jednym działaniem sprawić, żeby problemy związane z segregacją zniknęły. Tak nie będzie, bo problem jest kompleksowy.
Gdzie są w takim razie największe słabości systemu?
To zależy. W przypadku zabudowy jednorodzinnej przede wszystkim wskazałabym częstotliwość odbioru odpadów. Skoro frakcja zmieszana odbierana jest 2 razy częściej niż plastik, metal, tworzywa sztuczne, to tylko świadomość mieszkańców i ich osobista motywacja sprawiają, że chcą przez kilka tygodni te odpady gromadzić w swoich szopkach, garażach i innych miejscach. Szczególnie, że wszystkie odpady mają swój zapach. Weźmy za przykład opakowania po produktach mlecznych albo rybach, które trzymane miesiąc mogą naprawdę być nieprzyjemne dla otoczenia.
Oczywiście, ten problem nie występuje w zabudowie wielorodzinnej, gdzie odpady odbierane są znacznie częściej. Tam za to mamy rozproszoną odpowiedzialność i osoby źle segregujące „giną w tłumie”. Nie mamy też, nad czym ubolewam, w zwyczaju reagować na złą segregację albo zanieczyszczanie odpadów posegregowanych.
Choć grupa świadomych konsumentów systematycznie rośnie, to wciąż w przestrzeni publicznej słyszymy masę mitów, które tych mniej chętnych do zaangażowania się w selektywną zbiórkę dodatkowo zniechęcają, np. że odpady i tak są mieszane w śmieciarce, że elastyczne opakowania nie nadają się do recyklingu, że nie warto sortować, bo sortownia zrobi to lepiej, albo najlepsze – śmieci nie warto sortować, bo najlepiej je spalić! Trzeba stanowczo podkreślić, że mieszanie selektywnie zbieranych odpadów jest przestępstwem, ze zmieszanych odpadów można wysortować średnio zalewie 8 proc. surowców wtórnych. Ponadto ich doczyszczenie jest bardzo drogie. Opakowania elastyczne i wielomateriałowe należy wrzucać do pojemnika żółtego (nawet małe papierki po cukierkach), dzięki czemu będą miały szansę na recykling, a spalanie odpadów powoduje, że możemy je wykorzystać tylko raz, w przeciwieństwie do recyklingu, który pozwala na wielokrotne zawracanie surowców. Selektywna zbiórka ma sens i recykling ma sens. Tylko jeszcze nie wszyscy to dostrzegają.
Mówiliśmy o opakowaniach wielomateriałowych. Tu dochodzimy, do tematu eko projektowania. Czy EKO-PAK nie powinien wziąć na siebie edukacji producentów i promować stosowania pojedynczego materiału w opakowaniach?
EKO-PAK takie działania realizuje od wielu lat. Łączymy wiedzę i doświadczenie przedstawicieli różnych grup łańcucha wartości – wprowadzających, instalacji odpadowych i recyklerów. Z naszych warsztatów i dyskusji płynie ciekawy, choć przewidywalny wniosek – bez dialogu trudno zrozumieć perspektywę podmiotu, zajmującego się innym obszarem. Przykładowo, instalacje chciałyby mieć tylko większe formaty opakowań, bo to ułatwiłoby sortowanie, a producenci minimalizują opakowania i porcje z myślą o zdrowiu publicznym i niemarnowaniu żywności.
Już mówiliśmy o mitach w systemie odpadowym. Przy tej okazji chciałabym obalić jeszcze jeden, mówiący że opakowania są zbędne i producenci wykorzystują je niemal wyłącznie w celach marketingowych. Wyjaśnijmy, co to jest opakowanie bezpośrednie – jest to warstwa ochronna, której najważniejszym zadaniem jest zabezpieczenie produktu przed zanieczyszczeniami, dostępem światła i powietrza oraz uszkodzeniami, pozwalaja na zachowanie wartości produktu oferowanego konsumentowi. Opakowanie więc służy bezpieczeństwu nie tylko samego produktu, ale też zdrowiu konsumenta. Decyzja o rodzaju opakowania wynika z różnych cech produktu bądź wymogów prawnych. Dzięki opakowaniom, także elastycznym czy wielomateriałowym, zachowujemy świeżość produktu i jego higienę, a także poprawiamy funkcjonalność. Oczywistym elemantem pracy nad opakowaniem od dłuższego już czasu jest jego ocena pod kątem obciążeń środowiskowych.
Projektowanie opakowania jest ciągłym balansowaniem pomiędzy wymogami bezpieczeństwa, potencjałem przedłużania przydatności do spożycia, kosztem opakowania oraz jego przydatnością do recyklingu. Wszystkie firmy zrzeszone w EKO-PAK bardzo poważnie podchodzą do procesu projektowania z myślą o recyklingu. A także do budowania systemu, który ten recykling będzie wspierał. Najpoważniejszym problemem opakowań wielomateriałowych, zwłaszcza tych z przewagą tworzyw sztucznych, jest ich niedostatecznie skuteczne sortowanie oraz zbudowanie dla nich odpowiedniej infrastruktury recyklingowej.
Jeżeli chodzi o tzw. folie miękkie, to od prawie dwóch lat prowadzicie projekt ReFlex. Jego założeniem jest promowanie recyklingu tego typu opakowań.
Tak, projekt ReFlex jest dedykowany opakowaniom elastycznym z tworzyw sztucznych oraz wielomateriałowym z przewagą tworzyw sztucznych. Takie opakowania można i trzeba poddawać recyklingowi. Ale ten przykład pokazuje bardzo dobrze, jak kompleksowo należy podchodzić do gospodarki odpadami i recyklingu. W przypadku tych opakowań problem nie leży w recyklingu, a na etapie selektywnej zbiórki i sortowania. Największa trudność polega na pozyskaniu tego typu opakowań, które niestety najczęściej znajdujemy w strumieniu odpadów zmieszanych, a nie w żółtym pojemniku. Nasz projekt pokazuje producentom, w jaki sposób powinno się myśleć o wprowadzanych opakowaniach w całym ich cyklu życia.
Czyli kryterium ekologicznie zaprojektowanego opakowania powinna być jego poddawalność recyklingowi?
Ten temat w dyskusji publicznej jest bardzo uproszczony. Ograniczamy się do samego opakowania, a to jest błąd. Nawet najlepiej zaprojektowane opakowanie wcale nie musi trafić do recyklingu. Musimy myśleć o projektowaniu w ujęciu łańcuchowym. Weźmy na przykład opakowanie po cukierku. Jest to najczęściej papier lub folia. Jednak jest to odpad bardzo trudny do sortowania, bo jest po prostu malutki. W związku z tym trafi najprawdopodobniej do spalarni, bo takich drobnych frakcji dziś się po prostu nie sortuje. Jeżeli chcemy realnie mówić o eko-projektowaniu, musimy pamietać więc o całym łańcuchu i tak zbudować system, żeby nawet te drobne opakowania były w nim widoczne. Wierzę, że właśnie w tym kierunku potoczy się dyskusja o projektowaniu opakowań oraz ich roli w gospodarce obiegu zamkniętego.