Od 5 stycznia powinna zacząć obowiązywać w Polsce ustawa o ROP. Już dziś wiemy, że tak się nie stanie

Opakowanie nadaje się do recyklingu

Polska jest jednym z ostatnich krajów Unii Europejskiej, w którym koszty zbiórki odpadów po opakowaniach ponoszą wyłącznie mieszkańcy w ramach opłat gminnych. Z własnych kieszeni finansujemy coś, do czego u naszych sąsiadów dokłada się także duży biznes. Przyczyną tej sytuacji jest brak systemu Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP), a czas na jego wprowadzenie mija już niebawem – 5 stycznia 2023 roku.

Według opublikowanego w 2022 roku raportu PwC, w polskim systemie gospodarowania odpadami brakuje przynajmniej 5 mld złotych z tzw. opłaty opakowaniowej. Ponosiłyby ją firmy wprowadzające na rynek produkty opakowane m.in. tworzywa sztuczne, takie jak folie czy twarde plastiki. Uderza to po kieszeni wszystkich mieszkańców naszego kraju. Wprowadzenie ROP zmieniłoby tą sytuację.

Już 5 stycznia mija termin wprowadzenia ROP. Tymczasem brak opłaty opakowaniowej zawyża koszty odbioru odpadów. 

Polska na tle innych krajów UE

Polska jest niechlubnym wyjątkiem na tle innych krajów Unii Europejskiej. W większości z nich koszty gospodarowania odpadami, dzięki funkcjonującym systemom Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP), są sprawiedliwie dzielone pomiędzy mieszkańców a przedsiębiorców. Jednym z najważniejszych założeń wprowadzenia w Polsce ROP i związanej z nim opłaty opakowaniowej jest to, że do mechanizmu gospodarowania odpadami powinien dokładać się także biznes. Upraszczając, czym więcej dany producent wprowadza na rynek plastikowych opakowań, tym więcej powinien dołożyć do wspólnej skarbonki. Dzięki temu, gospodarstwa domowe będą obciążone znacznie mniejszą opłatą.

Rozwiązanie to ma przynajmniej dwa pozytywne skutki społeczne. Po pierwsze, wymusza na producentach oszczędniejsze gospodarowanie surowcami. Zatem ograniczenie ilości wykorzystywanych opakowań i rozwój projektowania takich systemów pakowania produktów, które wykorzystują mniej surowców. Po drugie, opłata opakowaniowa odciąża kieszenie mieszkańców, obniżając gminne opłaty za odbiór odpadów. Dodatkowo, konsument nie ponosi wysokich kosztów odbioru segregowanych śmieci przez gminę (co ma miejsce obecnie). Dokłada się w zamian do opłaty opakowaniowej, ale tylko wtedy, gdy kupuje dany produkt w sklepie. Może więc oszczędzić i przy okazji chronić środowisko, świadomie wybierając produkty pakowane racjonalnie. System jest również bardziej sprawiedliwy dla osób, które zwyczajowo oszczędniej podchodzą do zakupów (np. emerytów) – nie płacą oni w ramach opłat gminnych za śmieci wytwarzane przez bardziej rozrzutnych konsumentów.

Branża recyklingu i samorządy zaniepokojone brakiem ROP

W Polsce prace nad systemem ROP utknęły w martwym punkcie w pierwszej połowie tego roku. Zaraz po tym, jak projekt rządowej ustawy przygotowanej przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) znalazł się w ogniu krytyki ze strony przedstawicieli biznesu. Prace nad kolejnym projektem trwają. Zaniepokojeni obecną sytuacją są zarówno organizacje branżowe, jak i samorządowe. Stowarzyszenie ”Polski Recykling” oraz Unia Metropolii Polskich jeszcze w październiku zaprezentowały swoje wspólne stanowisko w sprawie ROP. Zaproponowały także zmiany w opracowywanej ustawie.

– Przeciągające się prace legislacyjne w tej kwestii mają przede wszystkim negatywny wpływ na mieszkańców. To oni cały czas ponoszą całe koszty funkcjonowania gminnych systemów gospodarki odpadami. Bez udziału producentów w tym procesie, wydatki z tym związane będą coraz większe. To bardzo niesprawiedliwa sytuacja zarówno z perspektywy gmin, które właściwie nie mają możliwości ograniczania w jakikolwiek sposób kosztów odbioru i zagospodarowania odpadów, jak i z perspektywy mieszkańców, którzy nie mają wyboru i muszą uiszczać coraz wyższe opłaty – mówi Michał Sztybel, wiceprezydent Bydgoszczy, członka Unii Metropolii Polskich.

Zdaniem prezesa Stowarzyszenia „Polski Recykling” Szymona Dziak-Czekana, nie widać żadnych postępów i projekt sprawia wrażenie lezącego w zamrażarce. A tymczasem brak systemu Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta i nie dostosowanie prawa krajowego do dyrektywy UE, może skutkować dotkliwymi sankcjami finansowymi ze strony Komisji Europejskiej. Tym bardziej, że termin wprowadzenia odpowiedniej legislacji upływa 5 stycznia 2023 roku. Opieszałość polityków doprowadziła do sytuacji, w której Unia Europejska chce przyspieszyć proces wprowadzenia ROP. Nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach UE.

– Od 2015 roku wiemy, że należy wprowadzić odpowiedzialność przemysłu za wprowadzone produkty w opakowaniach. Nic się z tym nie dzieje, ustawa trafiła do kosza. Gospodarstwa domowe nie powinny być obciążane finansowo za odpady posegregowane, tylko za odpady zmieszane. Teraz koszt wywozu odpadów obciąża gminy, a recykling jest stale pod presją. Obecna sytuacja, w której to mieszkańcy płacą krocie za wywóz odpadów, w tym opakowań, nie jest dobra dla nikogo. Z drugiej strony, recyklerzy nie mają wystarczająco surowca do produkcji, ponieważ za dużo pełnowartościowych odpadów trafia na wysypisko. Co za tym idzie, firmom produkującym opakowania zabraknie wkrótce recyklatów, a samorządy i budżet państwa zapłacą dotkliwe kary za brak osiągnięcia poziomów recyklingu – opowiada Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia „Polski Recykling”.

Brak surowców wtórnych i drenaż budżetu 

Bez szybkiego odmrożenia prac nad krajowym systemem ROP pozostaniemy w europejskim ogonie, jeśli chodzi o osiągnięcie zakładanych celów recyklingu. Warto pamiętać,  że Komisja Europejska przegłosowała nowelizację dyrektywy o opakowaniach i odpadach opakowaniowych. Zakłada ona, że zawartość recyklatu w butelkach PET wyniesie w roku 2030 – 50 proc., a 65 proc. już dekadę później. W pozostałych opakowaniach z tworzyw sztucznych ten poziom może sięgnąć odpowiednio 45 proc. i 65 proc. W perspektywie tych zmian, brak szybkiego wdrożenia systemu ROP oznacza, że recyklerzy nie będą w stanie dostarczyć odpowiedniej ilości recyklatu. Może im po prostu zabraknąć surowca do jego przetworzenia.

– Popieramy propozycje UE, żeby wprowadzić obowiązek wykorzystania plastiku z recyklingu do wszystkich opakowań, nie tylko PET. Bez stałego zbytu na recyklaty, nie będzie popytu na inwestycje. Polska płaci ponad 6 mln zł dziennie za Plastic levy. Jest to opłata do UE za niepoddane recyklingowi odpady opakowaniowe z tworzyw sztucznych. Wspieranie ROP to walka o czystą Polskę, o wprowadzenie transparentnych zasad dotyczących postępowania z odpadami komunalnymi, w tym każdej frakcji, którą można segregować i ponownie wykorzystać. A nie tak jak dziś, ponad 40 proc. wysyła się na śmietnik. Regulacje unijne wskazują właściwy kierunek. Odpady powinny być recykligowane lokalnie. Dziś znaczne ilości odpadów z plastiku wyjeżdża poza Unię i jest przetwarzane (lub nie) niezgodnie ze standardami. Komisja chce wstrzymać eksport odpadów poza Unię i to jest słuszne – ocenia Szymon Dziak-Czakan.

Dzięki opłacie opakowaniowej, czyli opłacie jaką będą musieli uiszczać wprowadzający opakowania i produkty opakowaniowe na rynek, cena ta zwróci się mieszkańcom w opłacie śmieciowej. Udział producentów w kosztach późniejszego ich zagospodarowania będzie miał bezpośredni wpływ na koszty ponoszone przez gminy. A zatem produkty mogą być droższe, ale im mniejsze koszty ponoszone przez gminy, dzięki finansowaniu zagospodarowania przez producentów, tym mniejsza opłata dla mieszkańców. Obecnie to oni ponoszą całkowite koszty funkcjonowania gminnych systemów. Bez sprawiedliwego ROP ta sytuacja się nie zmieni, a koszty dla nich się zwiększą poprzez wzrost cen produktów oraz coraz bardziej rosnące koszty gminnych systemów – dodaje Michał Sztybel, wiceprezydent Bydgoszczy.

Opóźnienia w pracach nad systemem ROP przełożą się też na znaczne koszty dla budżetu państwa. Ponieważ Polska, jako kraj członkowski UE, jest zobowiązana do płacenia opłaty za każdą tonę opakowań z tworzyw sztucznych, które nie zostały poddane recyklingowi (tzw. Plastic Levy). Według szacunków Stowarzyszenia „Polski Recykling” ta plastikowa kara już w tej chwili pochłania ok. 2 mld złotych rocznie z budżetu państwa. Składają się zatem na nią wszyscy, bez wyjątku, mieszkańcy Polski. W przyszłości można się spodziewać, że będzie ona jeszcze wyższa.