W proteście przeciwko nadmiernej konsumpcji w ostatnią sobotę listopada obchodzony jest Dzień bez Zakupów. Uczestniczy w nim nawet część sklepów, rezygnując w tym dniu ze sprzedaży. Nadmierne zakupy przyczyniają się do zwiększania emisji dwutlenku węgla, a tym samym do kryzysu klimatycznego.
Pierwszy Buy Nothing Day zorganizowany został w Kanadzie w 1992 roku. Jako „dzień w którym warto zastanowić się nad kwestią nadmiernej konsumpcji”. Od tego czasu trafił na stałe do kalendarza. W Europie przypada w ostatnią sobotę listopada, w USA w Czarny Piątek. Odbywają się wówczas różne wydarzenia i happeningi, które mają zwrócić uwagę na rozbuchany konsumpcjonizm. Ich uczestnicy nie tylko powstrzymują się od zakupów przez 24 godziny, ale również nie używają komputera, telewizora, samochodu czy telefonu. Do prądu podłączają tylko istotne urządzenia, typu lodówka.
Zakupowy ślad w środowisku
Brytyjczycy wyliczyli, że ubiegłoroczna sprzedaż online w ich kraju w trakcie Black Friday i Cyber Monday – spowodowała uwolnienie do atmosfery około 390 tysięcy ton CO2. Odpowiada to emisji podczas 215 lotów samolotem na trasie Londyn / Sydney. Wyliczenia wykonane zostały przy założeniu, że dostarczenie średniej wielkości paczki produkuje 3,68 kg CO2. Problemem jest nie tylko dwutlenek węgla, ale też i śmieci będące efektem zakupów. Z raportu Green Alliance wynika, że aż 80 procent elektroniki i odzieży (oraz ich plastikowe opakowania), po krótkim okresie użytkowania, trafiają na składowiska śmieci. Lub do spalarni, a w najlepszym przypadku do recyklingu niskiej jakości.
Sklepy bojkotują wyprzedaże
Od kilku lat również niektóre firmy handlowe bojkotują wyprzedaże w Black Friday. W tym dniu marka odzieżowa THTC wcale nie obniża cen, ale je podwaja. A uzyskane ze sprzedaży dodatkowe przychody, przeznacza na cele charytatywne. Z kolei Patagonia, sieć oferująca odzież i sprzęt turystyczny, od kilku lat nie proponuje już w Czarny Piątek wyprzedaży na swojej stronie internetowej. W zamian firma namawia do spędzenia tego dnia na aktywnościach na dworze. Podpowiada też jak dbać o ubrania, żeby starczały na dłużej i zatrudnia specjalistów, u których można zreperować zniszczoną odzież. Zachęca również do zakupu rzeczy używanych. W 2011 roku Patagonia przeprowadziła kampanię „Don’t Buy This Jacket”. Namawiała w niej do zastanowienia się nad nadmiernym konsumpcjonizmem i jego wpływem na środowisko.
Swoje podwoje w Czarny Piątek zamyka też sieć sklepów odzieżowych REI, z Seattle. Czyni tak od 2015 roku. Jednocześnie firma zachęca swoich pracowników i klientów do spędzenia tego dnia na świeżym powietrzu, a nie na zakupach.
Konsumpcja napędzana lękiem
Ciekawe badania o tym co wpływa na rozbuchaną konsumpcję opublikowali właśnie naukowcy z Uniwersytetu w Yorku. Ważnym czynnikiem napędzającym nadmierne zakupy może być niepokój o własny status społeczny. Chodzi o lęk, który pojawia się, gdy porównujemy się z innymi i obawiamy się, że nie spełniamy społecznych standardów sukcesu. Obawy o status pojawiają się najczęściej w społeczeństwach o zróżnicowanych dochodach. Nierówność taka zwiększa oczekiwania wobec tego, co jest uważane za „normalny” styl życia. W efekcie powoduje presję na kupowanie dóbr materialnych i płacenie za doświadczenia, które sygnalizują innym wyższy status. Wszystko to nasila się w okresie świątecznym.
Naukowcy z Yorku, zauważyli też, że zakupy napędzane lękiem o status powiązane są z zadłużaniem gospodarstw domowych. Ponadto z cyklami niezrównoważonej konsumpcji oraz z dłuższymi czasami dojazdów do pracy.
– Nadmierny konsumpcjonizm przyczynia się do emisji gazów cieplarnianych. Miejsca produkcji dóbr materialnych często znajdują się w krajach rozwijających się. Następnie są one transportowane i konsumowane w krajach o wysokich dochodach. I w ten sposób przyczyniają się do emisji gazów cieplarnianych, bardziej niż gdyby były konsumowane lokalnie. Oparte na nierównościach wzorce konsumpcji zwiększają też globalną turystykę. Podróże stają się bowiem dodatkowym sposobem wyrażania statusu i napędzają rosnącą emisję dwutlenku węgla – zwracają uwagę naukowcy z University of York