Pierwsza połowa wakacji w tym roku została zdominowana przez relacje z greckiej wyspy Rodos. Przerażające obrazy płonących domów, lasów, zarośli i traw, pokazywały skalę zniszczenia, która objęła nawet kilkanaście procent powierzchni wyspy. Uciekali mieszkańcy, ewakuowano tysiące turystów, potrzebna była zagraniczna pomoc. Polski rząd wysłał nawet specjalny samolot dla naszych rodaków. Jednym słowem, życie mieszkańców oraz turystyka, która jest głównym źródłem utrzymania, zostały sparaliżowane.
Krótko po tym zdarzeniu w mediach pojawiły się artykuły na temat tego, czy polska turystyka może skorzystać na katastrofie klimatycznej. Czy turyści zagraniczni w obawie o swoje bezpieczeństwo oraz uciekając przed morderczymi upałami przyjadą następnym razem nad polskie morze? Czy takie przewidywania są uzasadnione?
Arabowie w górach, Czesi nad morzem
Światowa turystyka podniosła się po pandemii COVID-19. Tak naprawdę ten rok jest pierwszym, w którym można było w pełni cieszyć się podróżami po całym świecie. Wpływy z tej gałęzi gospodarki osiągają poziom rekordowego 2019 roku.
W ostatnim czasie w Małopolsce, głównie w Zakopanem i Krakowie, można było zauważyć duży wzrost przyjazdów gości z krajów arabskich. Natomiast nad polskim morzem znacznie zwiększyła się liczba gości z Czech – to nowe zjawisko. Na dokładne dane za ten rok trzeba będzie poczekać do listopada. Czy te procesy mogą powodować zmiany klimatyczne? Nic na to nie wskazuje.
Goście z krajów arabskich w Zakopanem i Krakowie, to efekt silnej promocji Polski w tym obszarze świata oraz otwarcia regularnych połączeń lotniczych z Półwyspu Arabskiego do Krakowa. Natomiast turyści czescy nad polskim morzem, to efekt drożyzny w Chorwacji. Nikt nie wie, czy ta tendencja utrzyma się w kolejnych latach.
Niegościnny Bałtyk
Ocieplenie klimatu to nie tylko wzrost temperatury i potencjalnie lepsza pogoda nad polskim morzem. O tym pewnie myśleli autorzy artykułów, które wspomniałem na wstępie. Zmiana, którą obserwujemy ma głównie negatywny wpływ na człowieka i środowisko. Odnosząc się tylko do Morza Bałtyckiego – wyższa temperatura wody powoduje szybszą wegetację roślin i bakterii. Przykład – sinice, których nadmierny rozrost powoduje zamykanie plaż, mogą stać się zmorą naszego wybrzeża. Osobną kwestią jest jakość naszej infrastruktury turystycznej w nadmorskich miejscowościach. Czy jest ona porównywalna z miejscowościami w Dalmacji, czy Grecji? Pozostawiam to do indywidualnej oceny.
Przygotowując się do pisania tego artykułu rozmawiałem z kilkoma specjalistami z branży turystycznej (naukowiec, menedżer, właściciel). Zadałem im pytanie, czy przewidują wzrost przyjazdów do Polski z powodu zmian klimatycznych. Wszyscy zgodnie odpowiedzieli, że zdecydowanie nie, że te 2 kwestie nie mają nic ze sobą wspólnego, przynajmniej w przypadku Polski.
Więcej korzyści dla polskiej turystyki przyniesie dbanie o nasze środowisko naturalne. M.in. poprzez poprawę jakości powietrza w miastach oraz miejscowościach górskich. Pomiary powietrza w okresie grzewczym w Zakopanem pokazuję jego bardzo złą jakość. Nie wiem, czy bogaci turyści z krajów arabskich mają tego świadomość. Wiem natomiast, że szansą dla polskiej turystyki jest czyste środowisko. Jednak to wymaga zmiany myślenia decydentów, pieniędzy i czasu.