Samochody elektryczne: droższe w zakupie, tańsze w eksploatacji

całkowity koszt posiadania

Przeciwnicy zakupu samochodów elektrycznych jako główny argument przeciwko nim wskazują cenę. Nie da się ukryć, że pomimo rządowego wsparcia sam zakup samochodu elektrycznego jest droższy w porównaniu z jego benzynowym odpowiednikiem. Jednak, jeżeli weżniemy pod uwagę całkowity koszt posiadania (TCO), samochody elektryczne są bardziej opłacalne niż pojazdy spalinowe. Tak wynika z analizy przeprowadzonej przez elektromobilni.pl i INFO-EKSPERT. Różnice w zależności od modelu mogą wynosić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych na korzyść pojazdów zasilanych z akumulatorów. 

Kampania społeczna wspierająca rozwój rynku samochodów elektrycznych elektromobilni.pl wraz z firmą INFO-EKSPERT na przykładzie trzech modeli z popularnych segmentów dokonały analizy kosztów związanych z zakupem, użytkowaniem i utratą wartości wariantów elektrycznych (BEV – ang. Battery Electric Vehicle), spalinowych (ICE – ang. Internal Combustion Engine) oraz hybrydowych (HEV – ang. Hybrid Electric Vehicle). Autorzy kalkulacji przyjęli roczny przebieg na poziomie 20 000 km oraz 3-letni okres eksploatacji. 

Całkowity koszt posiadania: Trzy modele w porównaniu

Pierwszy pojazd wzięty pod uwagę w zestawieniu to kompaktowy Lexus UX w wersjach 300e (elektryczny), UX 250h (hybrydowy) oraz UX 200 (benzynowy). W przypadku japońskiego producenta koszty ubezpieczenia oraz 3-letniej eksploatacji są na zbliżonym poziomie cenowym. Znaczące różnice na korzyść pojazdu elektrycznego (BEV) ujawniają się w przypadku paliwa/energii oraz serwisu. Właściciele wersji zeroemisyjnej zapłacą o 142,7 proc. mniej za paliwo/energię niż gdyby użytkowali wariant hybrydowy (HEV). W przypadku wersji z silnikiem spalinowym (ICE) oszczędność wyniesie aż 202,2 proc.! Koszty serwisu BEV będą także mniejsze niż w przypadku HEV i ICE (odpowiednio 1463 zł, 2849 zł oraz 2925 zł). Ostatecznie całkowity koszt posiadania (TCO – ang. Total Cost of Ownership) w trzyletnim okresie, jest najniższy w przypadku elektrycznej wersji kompaktowego Lexusa – 80 711 zł w stosunku do 88 953 zł wersji hybrydowej (8,7 proc. więcej). Jest też o ponad 88 tys. wariantu benzynowego (ponad 8 proc. więcej). 

Drugim pojazdem ujętym w zestawieniu był Hyundai Kona. Analiza w tym przypadku wykazała różnicę o 19,7 proc., w całkowitych kosztach posiadania, przemawiającą za wariantem elektrycznym w odniesieniu do wersji benzynowej i aż o 24,9 proc. w parze z hybrydą (HEV). BEV koreańskiego producenta uzyskuje największą przewagę na polu w odniesieniu do zużycia paliwa i energii – 166,7 proc. różnicy na korzyść w porównaniu z hybrydą i ponad 215,7 proc. z wersją benzynową. Przy zbliżonych kosztach eksploatacji oraz serwisu TCO Kony BEV wynosi 48 960 zł w stosunku do 61 130 zł (HEV) i 58 608 zł dla (ICE).  

W zestawieniu Mustangów – trzeciego przyjętego do obliczeń pojazdu opcja elektryczna również wygrywa ze spalinowym konkurentem niskimi kosztami eksploatacji. W trakcie 3 lat użytkowania modelu Mach-E oszczędności serwisowe wynoszą ponad 3600 zł. Niemal tyle samo w przypadku eksploatacji i ponad 33,6 tys. w energii/paliwie. Dlatego TCO dla wersji benzynowej V8 to 185 595 zł, a zeroemisyjnej 157 867 zł. To oznacza blisko 17,6 proc. różnicę na korzyść BEV. 

Całkowity koszt posiadania: mój elektryk zmienia zasady gry

– Program „Mój elektryk” diametralnie zmienił postrzeganie BEV w kontekście TCO. Maksymalna kwota dofinasowania dla samochodów osobowych powoduje, iż całkowite koszty posiadania ICE versus BEV mogą już przemawiać na korzyści samochodów bateryjnych. Istotnym czynnikiem są również koszty energii elektrycznej, które, obok wielkości zużycia, w sposób kluczowy definiuje ich stawka. Akumulowanie energii z wykorzystaniem własnej infrastruktury na poziomie około 80 proc. zużycia umożliwia osiągniecie TCO pojazdu bateryjnego poniżej tożsamego pojazdu napędzanego silnikiem spalinowym – argumentuje Cezary Spychała, specjalista ds. TCO z firmy Info-Ekspert. 

Obecne ceny paliw są pochodną sytuacji geopolitycznej w Europie. Ta przekłada się na niestabilność cen na rynkach globalnych. Zaburzone po raz kolejny łańcuchy dostaw spowodowały znaczące zwiększenie hurtowych i detalicznych kosztów zakupów paliw ropopochodnych. Należy jednak podkreślić, że nawet przy wariancie optymistycznym, zakładającym powrót do cen detalicznych paliw jeszcze z początku marca br., TCO nie staną się niższe dla samochodów spalinowych. Analizy sprzed podwyżek jasno wykazywały, że mimo tańszego paliwa, różnice w zależności od modelu wynosiły od 4 do niemal 20% na korzyść wariantów zeroemisyjnych.

Całkowity koszt posiadania: ułatwienia dla firm

Eksploatacja BEV to nie tylko oszczędności na ładowaniu i wymierne korzyści dla prywatnych użytkowników. Klienci instytucjonalni mogą również liczyć na dodatkowe benefity z tytułu użytkowania e-samochodów. Im także przysługuje bezzwrotna dotacja od 18 750 do nawet 70 000 zł. W zależności od kategorii homologacyjnej pojazdu, w ramach rządowego programu „Mój elektryk”. Ponadto, pojazd elektryczny użytkowany prywatnie, ale w ramach działalności gospodarczej, podlega odliczeniu 50 proc. podatku VAT od kosztów eksploatacyjnych poniesionych na cele firmowe. Czyli tak, jak w przypadku tradycyjnych samochodów. Co ważne w przypadku e-pojazdów możliwy jest odpis amortyzacyjny zgodnie z ustalonym limitem 225 000 zł. W przypadku samochodów konwencjonalnych jest to 150 000 zł. 

– Samochody całkowicie elektryczne zostały również zwolnione z akcyzy. Dodatkowy atut stanowi wyższy limit amortyzacyjny na gruncie ustawy o podatku dochodowym. Wynosi 225 tys. zł., zamiast 150 tys. zł. Wymierne oszczędności finansowe mogą przynieść również przywileje ustawowe. Np. jak prawo do darmowego parkowania w płatnych strefach czy też możliwość nieograniczonego wjazdu do stref czystego transportu – wylicza Jan Wiśniewski, Dyrektor Centrum Badań i Analiz, Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA).  

Plus ekologia

Do zalet podatkowych, finansowych i eksploatacyjnych, dochodzą również kwestie ekologiczne. BEV zasilane energią ze źródeł odnawialnych mogą być w 100 proc. zeroemisyjne w zakresie CO2. To przyczynia się do spowolnienia negatywnych zmian klimatu za które poprzez szkodliwe emisje odpowiada transport. Auta elektryczne ograniczają także natężenie hałasu zwłaszcza przy mniejszych prędkościach przejazdowych. Wyniki projektu „ELAB – Miasto Czystego Transportu”, realizowanego przez PSPA wraz z 12 partnerami, wskazują, że przy prędkości 40 km/h średnia wartość poziomu ekspozycyjnego związana z poruszaniem się BEV w przypadku lekkich pojazdów dostawczych jest niemal dwukrotnie niższa.  

Liczby nie kłamią

Fakt, że zeroemisyjny transport ma sens, widać choćby po dynamice rejestracji nowych e-samochodów. Według Licznika Elektromobilności na koniec lutego 2022 roku, w Polsce było 42 711 osobowych i użytkowych samochodów z napędem elektrycznym. Od początku br. ich liczba zwiększyła się o 3177 sztuk. Czyli przybyło o 71 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2021 r. Dynamiczny wzrost udziału ekologicznych wersji pojazdów widać także w pozostałych krajach Europy. BEV stanowiły 18 proc. wszystkich rejestracji samochodów. Ich rynkowy udział zwiększył się o 10,5 proc. w stosunku do 2020 roku.

– Na polskim rynku widzimy prawdziwy wysyp elektrycznych modeli. Gdy w 2017 roku wydawaliśmy pierwszą edycję katalogu EV, na rynku dostępnych było jedynie 33 modele BEV i PHEV. Rok później było to 35, a w 2019 roku 46. Prawdziwa rewolucja zaczęła mieć miejsce w 2020 roku, kiedy to na rynku pojawiło się łącznie 101 modeli. Obecnie oferta składa się z blisko 190 pojazdów. W 2023 roku może ona zwiększyć się nawet do 500  – komentuje Maciej Mazur, Dyrektor Zarządzający, Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA).  

Prognozy łaskawe dla elektromobilności

Średniej wielkości samochód elektryczny kupiony w salonie, z ekonomicznego punktu widzenia, jest bardziej interesującym rozwiązaniem od odmiany spalinowej. Oczywiście biorąc pod uwagę cały cykl posiadania oraz czynniki ekologiczne. Takie wnioski płyną z ostatniego badania przeprowadzonego przez Europejską Organizację Konsumentów (BEUC)[1]. Zdaniem ekspertów z BEUC, kompaktowe e-pojazdy typu BEV są obecnie najtańszym układem napędowym, uwzględniając całkowity koszt posiadania TCO. W segmencie pojazdów małych – głównie miejskich oraz dużych, ta rentowność zostanie osiągnięta odpowiednio w 2024 i 2026 roku[2]. Europejskie prognozy przewidują także, że samochody o napędzie elektrycznym zdominują sprzedaż nowych pojazdów najprawdopodobniej jeszcze z końcem bieżącej dekady. To zaś pozwoli szybko oraz efektywnie zmniejszyć emisje z floty nowych pojazdów, jednocześnie dając znaczne i długoterminowe oszczędności dla konsumentów.  


[1] https://www.beuc.eu/publications/electric-cars-already-cheapest-option-today-many-consumers-new-study-finds/html

[2] https://www.beuc.eu/publications/beuc-x-2021-039_electric_cars_calculating_the_total_cost_of_ownership_for_consumers.pdf